Prof. Władysław Bartoszewski: Sąsiad bywał gorszy od hitlerowca

2011-02-28 13:45

Kontrowersyjną wypowiedź Władysława Bartoszewskiego dla dziennika "Die Welt" komentują sam zainteresowany i historyk Bogdan Musiał

"Super Express": - W wywiadzie, którego udzielił pan dla dziennika "Die Welt" pojawia się wypowiedź, w której stwierdza pan, że większym zagrożeniem w czasie II wojny światowej dla działaczy ruchu oporu takich jak pan byli sąsiedzi - Polacy niż niemieccy żołnierze. Już pojawiają się głosy, że to niefortunna wypowiedź, szczególnie że miała miejsce w niemieckiej prasie...

Prof. Władysław Bartoszewski: - To jest moje prywatne odczucie jako świadka historii. W każdym systemie policyjnym ewentualny zdrajca w otoczeniu jest dużo bardziej niebezpieczny od umundurowanego wroga.

- Takie zestawienie jest pana zdaniem stosowne? Jest pan sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera Tuska i pana głos może zostać odebrany jako oficjalne stanowisko rządu...

- Nie ma to nic wspólnego z bieżącą polityką. To sprawa sprzed 70 lat. A wtedy tak po prostu było. Osoba, która obserwuje, jest podejrzliwa i chce zaszkodzić, jest w stanie zrobić rzeczy, której żaden żandarm się nie podejmie. Wroga w mundurze każdy widzi. Jednak jeśli osoba, którą pan zna - kolega lub sąsiad - jest świnią i draniem, to zanim się pan spostrzeże, jest w stanie zagrozić pańskiemu bezpieczeństwu, a nawet życiu.

- Nie jest to woda na młyn dla tych w Niemczech, którzy chcieliby relatywizować historię i pomniejszać własne przewiny? Jeżeli Polacy bardziej bali się samych siebie niż najeźdźców, to okupacja nie była aż taka straszna...

- Rozmawiałem z Glauckiem ponad dwie godziny i nie wiem, co wydrukował z tego, o czym rozmawialiśmy. Znam go i uważam go za bardzo życzliwego Polakom. W moim przekonaniu jest jednym z najbardziej wiarygodnych korespondentów, jakich mamy w Polsce.

Przeczytaj koniecznie: Bartoszewski o Auschwitz: Komendant mówił "Komin to jedyna droga ucieczki na wolność"

- Rozmawialiście panowie o Janie Karskim...

- Tak, jego książka wkrótce pojawi się w niemieckich księgarniach. Znałem go i dlatego Glauck zwrócił się do mnie, żebym opowiedział, jakim go zapamiętałem. Chciałem też pomóc Niemcowi zrozumieć, w jakich warunkach przyszło nam działać, żeby nie popełnił żadnych błędów w mówieniu o tym czasie. Karski to postać, która tylko bywała w okupowanej Warszawie, ale jego wkład w poinformowanie świata o sytuacji w Polsce był ogromny. My działaliśmy na miejscu i chciałem również pokazać, jak to zapamiętaliśmy.

- Wkrótce pojawi się kolejna książka Tomasza Grossa. Stawia ona Polaków w roli katów. Czy pańska wypowiedź nie wpisze się w klimat pokazywania Polaków w złym świetle?

- Co to ma do rzeczy? Pomagałem Żydom, jeszcze zanim matka Grossa poznała jego ojca. Mamy zresztą zupełnie inne spojrzenie. Zajmuję się historią, a nie taktyką polityczną, bo jestem bezpartyjnym badaczem. Nie pozwolę sobie ograniczać swobody swojej wypowiedzi, ponieważ niczego się nie wstydzę.

Prof. Władysław Bartoszewski

Żołnierz AK, więzień Auschwitz, uczestnik PW

Nasi Partnerzy polecają