"Super Express": - Pakiet klimatyczny to groźna rzecz dla polskiej gospodarki? Czy to przesada opozycji?
Prof. Witold Orłowski: - To bardzo groźna rzecz. Oczywiście wszystko zależy od szczegółowych zapisów, ale pakiet może być niezwykle kosztowny. Myślę tu o kosztach bezpośrednich wynikających z pakietu, ale także jego konsekwencjach, jak zmniejszenie konkurencyjności polskiej gospodarki.
- Dlaczego polscy politycy niemal do końca 2011 roku nie zauważali tego problemu? Premier Tusk uparcie zrzuca winę na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, PiS przypomina, że na niekorzystne szczegóły zgadzał się rząd PO. W 2008 roku zarówno PO, jak i PiS ogłaszały jednak pakiet jako sukces!
- Niestety, decyzja o niezawetowaniu w swoim czasie polityki klimatycznej brała się z bardzo małej wiedzy. Rząd się tym nie zajmował i był kompletnie nieprzygotowany do dyskusji na temat pakietu klimatycznego. Oczywiście teraz pojawiają się różne opinie, że np. Ministerstwo Gospodarki było przeciwne i chciało weta. Rzeczywistość jest jednak taka, że coś podpisano, mleko się rozlało i teraz trzeba myśleć, jak z tego wybrnąć. A nie jałowo przerzucać winę za błędy z przeszłości.
- Nie ma szansy, by obecny kształt pakietu jakoś złagodzić?
- Co się stało, już się nie odstanie. Nie jest dla nas dobre, ale jakoś powinno się udać to wypełnić. Pakiet jest niestety skonstruowany tak, że albo płacimy i inwestujemy w nasz przemysł energetyczny, by zmniejszyć emisję dwutlenku węgla - to droższa energia i wolniejszy wzrost, albo nie zmieniamy niczego i płacimy gigantyczne kary. Prawdziwym problemem jest jednak to, żeby zdecydowanie walczyć przeciwko propozycjom, a takie serio padają, by jeszcze pakiet zaostrzyć.
- Polski rząd powinien w tej sytuacji użyć weta?
- Jeśli usiłowano by przeforsować radykalne zaostrzenie warunków pakietu, to nie mam wątpliwości, że Polska musi to wetować.
- Mówi pan, że z obecne zapisy pakietu "jakoś" uda się wypełnić. Ile to "jakoś" może nas kosztować? Podobno w całej UE ze względu na pakiet może zniknąć nawet ponad milion miejsc pracy. Większość z nich w krajach takich jak Polska.
- Nie prowadziłem własnych wyliczeń. Nie mam jednak powodu podważać sugestii ekonomistów mówiących, że zniknie 800 tysięcy, a może i ponad milion miejsc pracy. Optymiści mówią, że nie będzie aż tak źle. Mówią nawet, że powstaną nowe miejsca pracy związane z energią odnawialną.
- Powstaną?
- Cóż... Może i powstaną. Na razie mamy historie takie jak Fotowoltaika, która miała dać nowe miejsca pracy w Niemczech, a dała nowe miejsca pracy w Chinach...
- Po co zatem Unii taki strzał w stopę? Na pakiecie klimatycznym UE zyskują Chiny, Rosja, USA, Brazylia i Indie, które te ograniczenia mają w nosie. Przypomina mi to sytuację, w której w latach 80. radykalni pacyfiści wzywali do "jednostronnego rozbrojenia" Europy Zachodniej i rezygnacji z broni atomowej. Rosja i Chiny nie miały zamiaru. Na szczęście pacyfiści przegrali. Pakiet tymczasem wprowadzono...
- Bo były powody do niepokoju w związku ze zmianą klimatu i Unia powinna coś robić. Pakiet wymyślono jednak, kiedy kraje UE nie myślały jeszcze o kryzysie. Mówi się też "kraje Unii", ale to są różne kraje. Taki przykład - Wielkiej Brytanii to w ogóle nie szkodzi. I oni chcą zdecydowanego ograniczenia CO2. Ich cementownie dawno zostały przeniesione do Pakistanu i Indii. Emitują ogromne ilości CO2 i Brytyjczycy korzystają z tego cementu, ale to nie dzieje się na terytorium UE. Polska ma swoje cementownie na miejscu. W ich sytuacji łatwo być radykalnym ekologiem. Unia powinna koncentrować się na tym, żeby były to porozumienia wielu państw. Jednostronnie to nie ma sensu. Chiny emitują więcej gazów cieplarnianych niż wszystkie państwa UE razem wzięte. Zaś UE traci podwójnie - oszczędza, ogranicza się, ale nie zyskuje żadnego efektu, bo inne kraje emitują jeszcze więcej dwutlenku.
Prof. Witold Orłowski
Ekonomista, Rada Gospodarcza przy Premierze RP