"Super Express": - Kibice w kapciach chcą dopingować piłkarzy. TVP podda próbie to oddanie i meczów za darmo w TVP ma nie być.
Prof. Wiesław Godzic: - Kibice w kapciach nie tylko chcieliby, ale mają prawo oglądać mecze reprezentacji, bo telewizja publiczna ma obowiązek prezentowania wydarzeń ważnych dla większej części społeczeństwa.
- Ale jest inaczej. Telewizja publiczna... de facto nie jest publiczna.
- Nie jest i nigdy nie była. Najpierw mieliśmy Komitet do spraw Radia i Telewizji, a później telewizję ze znacznym dozorem państwa czy poszczególnych partii. Niestety. Taka jest konstrukcja wybierania władz tej spółki - wybór prezesa jest wyborem politycznym. Mamy więc prezesa z nadania politycznego i różne dążenia partii politycznych. Interes widza jest na końcu. Widz często pyta: czym to, na co płacę abonament, różni się od telewizji komercyjnej?
- Interesujący był początek komercyjnych mediów w Polsce...
- Gdy wokół TVP powstało komercyjne otoczenie, to młodziutkie telewizje robiły bardzo ambitne programy, bo chciały walczyć o widza z telewizją publiczną.
- Ale ta nie ustawiła wysoko poprzeczki...
- Sama poszła w kierunku komercji.
- Należy jednak oddać sprawiedliwość, że w zeszłym roku pojawiło się kilka nowych produkcji Teatru Telewizji.
- Z istotną uwagą: TVP wystąpiła w roli pośrednika. Np. w przypadku spektaklu Krystyny Jandy była to produkcja teatru prywatnego. Telewizja bardzo się cieszyła, że w końcu zaprezentowała ambitne wydarzenie. Ale nie była jego producentem. Zapomnieliśmy o bardzo ważnej rzeczy: telewizja publiczna to jest taka telewizja, która nadaje ton - która mówi, co można, a czego nie można w zakresie etyki i która jest najlepsza pod względem jakości, bo pracują w niej najlepsi specjaliści. Ale tak nie jest. TVP nie ma zdolności nadawania tempa.
- Jak to zmienić?
- Nie jest problemem - czego chce prezes TVP - otrzymać 3 mld zł i zachować istniejącą strukturę. Wyzwaniem jest głęboka zmiana - zauważenie, że telewizja się kończy jako medium. Ten proces zajmie kilkanaście lat, ale jest nieuchronny. Wielu decydentów apeluje: powróćmy do dawnych czasów. Nic podobnego, powrót jest niemożliwy. Należy opracować taki program, w którym dużo mniejsza liczebnie telewizja - ale najlepsza jakościowo - przy użyciu możliwości oferowanych przez Internet zaproponuje nową formułę. Musi być to projekt autentycznie publiczny - obywatelski - z minimalną dozą natręctwa politycznego. Czy stać nas na to? Chciałbym. Punktem wyjścia jest zgoda partii politycznych na to, aby oddać telewizję.
- TVP zapowiada, że za dwa lata będzie lepiej.
- Za dwa lata to wszystko się rozsypie i nie będzie czego reformować.
Prof. Wiesław Godzic
Medioznawca i socjolog, wykładowca UJ