Prof. Wawrzyniec Konarski o listach do europarlamentu

2014-03-24 3:00

Główne partie ogłosiły nazwiska kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Kto wypadł lepiej?

- "Super Express": - PO i PiS zorganizowały konwencje oznaczające początek walki o europarlament. Kto wypadł lepiej?

- Prof. Wawrzyniec Konarski: - Obydwie partie były bardzo "amerykańskie". To eksponowanie flag, europejskich w PO czy polskich w PiS przekazywało odpowiednio profil ugrupowań. Zachowania niektórych polityków były jednak groteskowe. To bieganie po scenie posła Ryszarda Czarneckiego z palcami na znak "victory"... Przeszedł w śmieszności sam siebie.

- Czyli można jeszcze czymś zaskoczyć.

- Niestety można. Groteskowo brzmiały też wcześniejsze tłumaczenia Platformy z pierwszego miejsca w Lublinie dla Michała Kamińskiego. Rezygnacja z tego powodu prof. Zbigniewa Zaleskiego i wielu innych zasłużonych dla PO osób pokazuje, że ta decyzja została odebrana w lokalnych strukturach bardzo źle.

- Przemówienia zdominowała Ukraina...

- Donald Tusk widzi sondaże dające PO przewagę nad PiS i chce kuć żelazo póki gorące. Wie, że jego wojownicze, ale i megalomańskie wypowiedzi w kontekście Ukrainy i Krymu mogą Platformie pomóc. Choć ja z uporem przypominam, że Polska wciąż nie ma rzeczywistego partnerstwa strategicznego z NATO i USA. I te zachowania premiera wobec Rosji są raczej nieprzemyślane. Pomysł z Vitalijem Kliczko, niby dobry, może jednak dawać też sygnał, że przed wyborami na Ukrainie PO wsparło konkretnego lidera tamtejszej opozycji, co może być odczytane jako świadome wtrącanie się w sprawy wewnętrzne drugiego kraju.

- Jarosław Kaczyński podkreślał, że listy jego partii nie są celebryckie.

- Są na listach PiS i takie postacie jak pani Fotyga, choć może i dobrze, że znajdzie się w Brukseli i przestanie zajmować sprawami wewnętrznymi... Pojawienie się naukowców jest jednak dobrym znakiem. Nie tylko znanego z mediów prof. Krasnodębskiego, ale np. prof. Waldemara Parucha z Lublina. Niezależnie od tego, że nie zawsze się zgadzamy, jest kompetentnym naukowcem. I są to ciekawsze postacie niż celebryci polityczni jak Michał Kamiński, który jest rentierem polityki chcącym na niej tylko zarabiać.

- Osoby, które miały być lokomotywami PO, jak Kamiński i niechciani w rządzie ministrowie, okażą się kamieniami u szyi?

- Wielu ludzi zasłużonych lokalnie dla PO może mieć do premiera pretensje o taki kształt list i mogą nawet odejść z PO. Lider partii powinien być jednak ekspertem w doborze ludzi, którzy go otaczają. Mam wrażenie, że Tuskowi to nie wychodzi. Choć w celebrytyzacji list rekordy pobiło SLD. Partia, która ma ambicje współrządzić, proponuje ludzi, których wiedza o meandrach polityki europejskiej jest słabsza niż wielu moich studentów. To jednak żenujące i zniechęcające.