"Super Express": - Marsz zwolenników autonomii Śląska nie wypadł może okazale, ale popularność tej idei rośnie. Prezydent Komorowski za nią nie przepada...
Prof. Tomasz Nałęcz: - Prezydent wspiera wszystko to, co wiąże się ze śląskością, śląskim patriotyzmem i kulturą, ale do momentu, w którym nie jest to przeciwstawiane polskości. Śląsk w efekcie zawirowań historycznych bardzo długo pozostawał poza Polską i ma swoją odrębność, ale ta odrębność zawsze mieściła się w ramach polskości! Śląsk wrócił przed wojną do Polski w wyniku walki samych Ślązaków, którzy nie wyobrażali sobie tego regionu poza Polską.
- Wyniki wyborcze Ruchu Autonomii Śląska są coraz lepsze. Rośnie grono tych, którzy chcą takiego przeciwstawiania?
- Są tacy, do których RAŚ potrafi dotrzeć. Pamiętajmy jednak, że 5-milionowa społeczność woj. śląskiego jest bardzo złożona. Wiele osób znalazło się na tym terenie w wyniku burzliwych procesów historycznych, wędrówki ludów pod przymusem. I dziś mają prawo czuć się pełnoprawnymi mieszkańcami Śląska. Nawet ta społeczność śląska z dziada pradziada popiera jednak RAŚ w mniejszości. Nie wspiera opinii niepochlebnych dla państwa polskiego, które lubią niefortunnie wygłaszać działacze RAŚ. Cóż, wolność słowa zakłada też wolność do sądów niemądrych.
- Szef Ruchu Autonomii Śląska w liście do prezydenta Komorowskiego stwierdził, że "w oczach wielu Ślązaków państwo polskie utraciło wiarygodność, wyczerpał się udzielony przez naszych przodków kredyt zaufania".
- Byłem zaskoczony tym określeniem. To list, zatem tekst starannie przemyślany i nie można złożyć tej frazy na karb zagalopowania się autora. Mamy tu do czynienia z odmową wiarygodności państwa polskiego. Pan Gorzelik jako autor listu zwraca się przeciwko państwu polskiemu! Każdy ma prawo do krytyki władz państwa, większości rządzącej, jakichś zachowań władz, ale nie negowania lojalności wobec Polski! Nie wiem, jak szef RAŚ godzi to sformułowanie z przyrzeczeniem radnego województwa śląskiego.
- Jerzy Gorzelik przed złożeniem ślubowania radnego podkreślał: "Niczego Polsce nie przyrzekałem, nie czuję się zatem zobowiązany do lojalności wobec tego państwa"...
- Jeśli ktoś odmawia wiarygodności państwu polskiemu, to dziwię się, że pozostaje wysokim urzędnikiem tego państwa, jakim jest członek zarządu województwa...
- Na łamach "Super Expressu" Jerzy Gorzelik tłumaczył, że zanim został radnym, lubił taką kontrowersyjną wypowiedzią zwrócić uwagę na ważny problem. Podkreślił też, że dopóki nie został radnym, to "było jak ze ślubem i trudno przed ślubem czuć się zobowiązanym do wierności kobiecie, która nie jest żoną związaną przysięgą małżeńską".
- Przyznam, że to dziwne podejście... Większość Polaków wykazuje jednak lojalność wobec narzeczonej, często nawet większą niż wobec żony. Skoro pan Gorzelik nie czuł się lojalny wobec Polski, to dlaczego kandydował do jej władz? Kiedy nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec jakiejś kobiety, a ona lojalności oczekuje, to nie zawracam jej głowy! Nie staram się o jej względy! Współpracując z prezydentem, mam sporo kontaktów ze Ślązakami z dziada pradziada. I oni często przychylnie spoglądali na początki Ruchu, pomijając jakieś radykalne wypowiedzi. Dziś nieprzypadkowo mają sporo wstrzemięźliwości. Z tego co wiem, pan Gorzelik też nie jest takim Ślązakiem z dziada pradziada...
- Jego dziadkowie byli z Przemyśla.
- No właśnie. Mamy tu niestety próbę budowy bytu politycznego w ostrej opozycji wobec państwa polskiego. W demokratycznym kraju to możliwe. Problem, kiedy deklaracje idą znacznie dalej. Kiedy oznaczają wypowiedzenie lojalności państwu, jak w liście do prezydenta. To o jeden most za daleko. To będzie poważne ograniczenie dla RAŚ w pozyskiwaniu nowych zwolenników. Śląska tradycja to jednak lojalność wobec Polski.
- Prezes Ruchu Autonomii Jerzy Gorzelik twierdzi, że różnie z tym bywało...
- On sam bardzo często przywołuje postać Korfantego. A on jednym tchem mówił: "Jestem Górnoślązakiem i jestem Polakiem". Owszem, bywało, że ta ziemia była traktowana po macoszemu. Piłsudczycy odpłacali działaczom śląskim nieufnością, której symbolem jest więzienie dla Korfantego. Dziś trzeba prowadzić politykę wobec Śląska tak, żeby RAŚ nie znajdował w niej pożywki dla argumentacji o śląskiej odrębności przeciwko Rzeczypospolitej.
- Platforma Obywatelska podbudowała RAŚ przez wciągnięcie go do koalicji rządzącej Śląskiem. To był błąd?
- Prezydentowi i mnie jako jego współpracownikowi jest niezręcznie wypowiadać się o wewnętrznych sprawach Platformy. Każdy prezydent musi jednak stać na straży konstytucji, w związku z czym prezydent Komorowski nie ukrywa swojego zaniepokojenia niektórymi deklaracjami RAŚ. O ile się orientuję, sama Platforma ma na temat RAŚ różne zdania...
- Może różnica poglądów między prezydentem Komorowskim a premierem Tuskiem wynika z tego, że premier jest Kaszubem? Może wykazuje pewną spolegliwość...
- To nie tak! Problem kaszubski i śląski to dwie różne sprawy. Prezydent wielokrotnie dawał za przykład Kaszubów, zestawiając ich postawę z tym, co robi RAŚ. Czy pan kiedykolwiek słyszał, żeby jakiś Kaszub wypowiedział lojalność Polsce? Przeciwstawiał kaszubskość polskości? Uznał Polskę za niewiarygodną?
- Działacze PiS wytykają taki cytat premierowi Tuskowi, że "polskość to nienormalność"...
- Ależ to jest cytat z lat 80., wyrwany z kontekstu i realiów PRL, w jakim padł - w sprawie patriotyzmu osadzonego w normach XIX-wiecznych. To jest przytaczane wyłącznie w złej wierze. W sprawie Śląska nie ma różnicy zdań między premierem i prezydentem. Historia sprawiła, że mała ojczyzna prezydenta Komorowskiego jest poza granicami Polski, ale on wspiera lokalne patriotyzmy. Warunkiem jest to, że nie może to być przeciwstawiane jednolitości i ciągłości państwa polskiego. Stanie na straży tego to konstytucyjna powinność prezydenta.
Prof. Tomasz Nałęcz
Historyk, doradca Prezydenta RP