"Super Express": - Na dniach minie 10 lat od wybuchu afery Rywina. Pan przewodniczył sejmowej komisji śledczej, która badała tę sprawę. Uważa pan, że jej prace pomogły wyjaśnić okoliczności i mechanizmy tej afery?
Prof. Tomasz Nałęcz: - Absolutnie. Co prawda nie udało się jej postawić sprawców afery przed sądem, ale też nie to jest najważniejszym celem działania komisji śledczej. Natomiast dzięki jej pracom milionom Polaków udało się odsłonić mechanizm działania przestępczego. Społeczna dezaprobata i potępienie dla środowiska politycznego, stosującego takie metody działania, okazały się szczepionką, która na pewien czas zaimpregnowała społeczeństwo, jeśli chodzi o akceptację dla takich zachowań.
- Teraz, kiedy rozkręca się afera taśmowa w PSL, komisja sejmowa też by się przydała?
- To są dwie nieporównywalne sprawy. Przede wszystkim 10 lat temu państwo było bezradne wobec różnych niezgodnych z prawem działań ludzi z najwyższego szczebla władzy. Dziś jesteśmy bogatsi o doświadczenia w wyjaśnianiu afery Rywina - stworzyliśmy instytucje, jak CBA i zreformowana, niezależna prokuratura, mamy bardziej uwrażliwione media.
- Ale chyba era sejmowych komisji śledczych się nie skończyła.
- Świat polityki przekonał się, jak niebezpieczna jest niezależna komisja śledcza. Stąd wyciągnęli naukę, że każdą następną komisję tworzono tak, aby była pod kontrolą polityków. Poza tym nie widzę sensu powoływania kolejnej komisji śledczej.
- Bo będzie zbyt podatna na kontrolę polityczną?
- Ponieważ pamiętam o negatywnych doświadczeniach z poprzednimi. Tam przecież było bardzo mało autentycznej chęci wyjaśnienia sprawy, a dużo więcej awantur partyjnych, które do niczego nie prowadziły. Kiedy kończyła się ta kakofonia, obywatele wiedzieli niewiele więcej niż przed rozpoczęciem prac.
- Może warto dać się politykom jednak wykazać. Prokuratura prokuraturą, ale ona nie zbada wszystkich bulwersujących opinię publiczną mechanizmów, które PSL stosowało.
- Działania trzeba podjąć od razu, ale nie w postaci awantury w kolejnej komisji. Uważam, że jedyną formą sanacji jest rozbudowa instytucji, w tym służby cywilnej, i staranne oddzielenie tego, co państwowe, od tego, co partyjne. Należy także zagwarantować stabilność kariery dla apolitycznych fachowców. To probierz chęci zmian, a nie uczynienie z PSL tarczy i rozstrzeliwanie tej partii za to, co wszyscy robią.
- Ale najpierw trzeba wyjaśnić aferę w PSL.
- Owszem, dlatego liczę w tej sprawie nie tylko na prokuraturę czy służby, bo te zajmują się tylko tropieniem działalności przestępczej. W tej sprawie nie wiem, co jest już działaniem poza prawem, a co łamaniem dobrych zasad etycznych. A etyką najlepiej zajmą się dziennikarze, którzy dokładnie prześwietlą tę aferę. Od rządu oczekuję, że cała dokumentacja, której będziecie się domagać, zostanie udostępniona.
- Liczy pan na współpracę rządu i dziennikarzy? Bo znając premiera, nie pomoże.
- Wierzę w dobre intencje rządu i w to, że w premierze i ministrach będziecie mieli sojuszników. A z takim wsparciem ostrym światłem naświetlicie najmroczniejsze zakamarki naszego życia publicznego.
Prof. Tomasz Nałęcz
Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego