- Kościół nie dostosowuje się do wymagań demokracji?
- Tak. Zamyka się przed nimi. Często odwołuje się do wartości narodowych, niewiele wiemy o jego finansach. Dziś np. status kobiet w państwach europejskich jest wyjątkowo silny. Kościół jakby tego w ogóle nie dostrzegał.
- Te tendencje widzi pan w całej cywilizacji judeochrześcijańskiej?
- W Izraelu jest nieco inaczej. U nas partie są mocno osadzone w religii, przywiązane do idei wielkiego Izraela. Religia nierozerwalnie łączy się z polityką obrony i zewnętrzną. Natomiast już środkowa i południowa Ameryka intensywnie się demokratyzują i Kościół traci tam siłę. Tak wielkimi krajami jak Brazylia i Argentyna, a jeszcze rok temu także Chile rządzą kobiety.
- Trudno jednak oddzielić historię zachodniej cywilizacji od chrześcijaństwa. Możemy w tak krótkim czasie odrzucić to dziedzictwo?
- Trzon kultury europejskiej jest judeochrześcijański. W Izraelu nawet świeccy mówią "Oby Bóg ci dopomógł" albo "Chwała Bogu". Nie pozbędziemy się tego tak szybko. Zresztą czy powinniśmy? To dziedzictwo jest też widoczne w polityce. W reakcji na islamski ekstremizm Zachód chce się odróżniać. A to oznacza więź z religią i kulturą judeochrześcijańską. Dziś Europa zamyka bramy przed muzułmanami, nie chce przyjąć Turcji do UE. Częściej słyszymy stamtąd, że wojowniczy islam to źródło wojen i konfliktów. Myślę, że kultura europejska wciąż jest związana z chrześcijańskim dziedzictwem.
- To może ludzie odwracają się raczej od Kościoła, a nie od samej religii i wartości, które z niej płyną?
- Jest różnica między establishmentem kościelnym i ruchem duchowym. W PRL Kościół był dla Polaków miejscem największej swobody myśli. Dziś Polska jest wolna i religia jest mniej potrzebna. Ale myślę, że Polacy ze wszystkich narodów Europy są najbardziej związani z duszą religijną. Nie z krzyżem czy symbolami, ale z chrześcijaństwem jako częścią tożsamości narodowej. Bardziej niż Hiszpanie czy Włosi.
- Czyli u nas sekularyzacja będzie się dokonywała bardziej opornie?
- Dopóki Jan Paweł II był papieżem, katolicyzm i Kościół miały w Polsce podwójne znaczenie - religijne i narodowe. Za sprawą papieża powiązaliśmy religię z polskością. A teraz, gdy papieża zabrakło, wygląda to trochę inaczej.
- Myśli pan, że Janusz Palikot odciągnie Polaków od Kościoła?
- Zobaczymy. Ostatnie wybory pokazały jednak, że duża część polskiej młodzieży jest przywiązana do różnych postępowych ruchów. Palikot otrzymał 10 proc. poparcia, z czego 36 proc. stanowią ludzie poniżej 25. roku życia. Brak papieża oraz ta metamorfoza społeczna na pewno mają wpływ na nastroje Polaków. Gdybym był księdzem, wziąłbym te zmiany pod uwagę.
- Jest miejsce na krzyż w Sejmie?
- To pytanie, na które nigdy nie odpowiem. Nie wypada, by obcokrajowiec mieszał się w wewnętrzne sprawy Polski, a do tego tak delikatne.
Prof. Szewach Weiss
Politolog, były przewodniczący Knesetu