"Super Express": - "Rzeczpospolita" zacytowała dane Ministerstwa Finansów, z których wynika, że 10 największych sieci handlowych łącznie zapłaciło w 2014 r. zaledwie 500 mln zł podatku. Pomimo 110 mld zł przychodu. Może te wielkopowierzchniowe sieci handlowe powinny być chłopcem do bicia?
Prof. Stanisław Gomułka: - Podatek CIT to podatek od zysków, a nie od obrotów. I jest faktem, że konkurencja między tymi sieciami sklepów jest bardzo ostra, ceny w sklepach są nawet kilkanaście procent niższe niż w innych sklepach. I może rzeczywiście zysk netto nie jest tam ogromny? To by oznaczało 5 mld zysku na 110 mld obrotu... Bywają takie branże. W przypadku banków zyski są większe i podatek CIT jest większy, ale też i konkurencja jest mniejsza niż między sieciami handlowymi.
- Sprawę komplikuje to, że ponad połowę z tych 500 mln zł podatku zapłaciła Biedronka. Więcej niż dziewięć pozostałych sieci! A gołym okiem widzę, że Biedronka raczej nie odpuszcza walki o rynek i jest konkurencyjna... Coś tu śmierdzi?
- Nie wykluczam tego, że ma miejsce transfer zysków za granicę. Nie zdziwiłbym się. Te firmy mogą robić to bardzo łatwo, kupując coś po zawyżonej cenie od swoich firm macierzystych, za granicą. Tylko mamy tu ten problem, że jest to bardzo trudno ścigać...
- Gdyż nie jest to nielegalne.
- Właśnie. Jest to trudne, choć nie twierdzę, że niemożliwe. Jest np. podatek od obrotu. U nas jest propozycja PiS, coś takiego wprowadzono już na Węgrzech. Jest kilka krajów, które to wprowadziły. Wiąże się z tym jednak ryzyko, że sklepy oferujące towar po dość niskich cenach przerzuciłyby to na klientów. I to oni za to zapłacą.
- Prof. Elżbieta Mączyńska na naszych łamach mówiła, że konkurencyjność wymusiłaby to, że ryzyko przerzucania kosztów na klienta byłoby nie tak duże...
- Zależy w jakiej branży. W bankowej może i tak, tam zyski są wyższe, konkurencja mniejsza. Ale w przypadku sieci handlowych to by nie działało. Sieci wielkopowierzchniowe konkurują między sobą, a nie z małymi sklepami. Ich przewaga konkurencyjna nad resztą jest zbyt duża. I nawet podwyższając ceny, wciąż będą miały tę przewagę. Podatek dotyczyłby wszystkich i zapewne wszyscy po prostu by przerzucili koszty na klientów.
- A nie byłoby tak, że nieco mniej by ukrywały zyski?
- To zależy jak wysoki byłby to podatek. Trzeba jednak wiedzieć, jakie będą konsekwencje tego kroku. Jeżeli byłby to podatek 10 proc., to przerzuciłyby to na pewno na klientów.
- PiS proponuje od 0,5 do 2 proc.
- Też by przerzuciły, ale nie tak dotkliwie dla klienta. Nie jestem bynajmniej przeciwny podatkowi od obrotu, nawet jeżeli nieco obciąży klientów. Wolałbym jednak walczyć z tym w inny sposób. Kwota do budżetu od 500 mln do 3 mld zł jest stosunkowo niewielka, zwłaszcza w porównaniu z proponowanymi przez PiS nowymi wydatkami.
- Nic się nie da zrobić w sprawie ukrywania zysków przez te firmy?
- Jak najbardziej można i zachęcam do tego! Trzeba badać, czy transfer nie jest zbyt wysoki, czy obchodzi się podatki...
- Jak badać?
- No cóż, to powinno być coś w rodzaju śledztwa w sprawie firm płacących wyjątkowo małe podatki. To, że udowodnienie im tego i nałożenie jakichś kar jest trudne, nie oznacza, że trzeba tylko wzruszyć ramionami. Nie miejmy jednak złudzeń, sama konkurencja na rynku tego nie załatwi, a w sądzie urzędom skarbowym będzie jednak bardzo trudno.
Zobacz: Prof. Andrzej Nowak: Zachód chciał nas rzucić na żer Rosji