Ryszard Legutko

i

Autor: Piotr Bławicki

Prof. Ryszard Legutko: Jeśli UE potępi Nowaka, premier go odwoła

2013-02-01 3:00

Dlaczego rządząca PO traci w sondażach - debatują naukowcy.

"Super Express": - W sondażach Platforma Obywatelska znów za Prawem i Sprawiedliwością. PO ostatnio zaliczyła kilka wpadek, więc nie powinno to dziwić. Co pana zdaniem bardziej zaszkodziło rządzącej partii - fotoradarowa krucjata ministra Nowaka czy ideologiczna wojna ministra Gowina z premierem?

Prof. Ryszard Legutko: - Zacznijmy od tego, że to premier wywołał tę wojnę i sprowokował tę grupę konserwatystów w PO, podkreślmy - grupę widmo - aby się zbuntowała przeciwko niemu. Próbował tworzyć wizerunek partii nowoczesnej, ale związki partnerskie to dla Jarosława Gowina i jemu podobnych za dużo. Oczywiście, wykreowało to problem dla Donalda Tuska, bo zamiast dobrej prasy na europejskich salonach i entuzjazmu niektórych środowisk opiniotwórczych, spotkał go ogromny policzek. Po prostu przeliczył się w swoich kalkulacjach. Wydaje mi się jednak, że potencjał szkody ministra Gowina jest dużo mniejszy niż ministra Nowaka.

- Spory światopoglądowe bardziej elektryzują opinię publiczną niż nawet najbardziej nieudolny minister.

- Owszem, ale nie przekładają się one na codzienne doświadczenie Polaków. Minister obstawia Polskę fotoradarami i traktuje je jako źródło dochodu dla państwa, co musi denerwować wyborców. Dodatkowo nad ministrem Nowakiem zbierają się czarne chmury wobec niejasności dotyczących wstrzymania finansowania budowy dróg w Polsce. Na razie rząd ustami urzędników Ministerstwa Transportu umywa ręce i twierdzi, że to nie państwo jest winne. Wiele wyjaśni stanowisko Komisji Europejskiej.

- Czy to wydarzenie będzie niebezpieczne dla wizerunku rządu?

- Tak. Bardzo ciekawa może być też reakcja społeczeństwa i to czy uzna ono, że oto właśnie minister Nowak to ten, który spartaczył sprawę. Jeśli KE nadal będzie upierać się przy wstrzymaniu pieniędzy, to wydaje mi się, że z taką reakcją opinii publicznej trzeba się liczyć. Dla wielu Polaków głos z Brukseli jest jednak głosem decydującym o tym, czy coś robione jest dobrze, czy nie.

- Los rządu w rękach Europy?

- W pewnym sensie tak. Stanowisko KE będzie dowodem na sprawność lub niesprawność naszych rządzących.

- Cóż, transport jednak do tej pory nie był kwestią, która przysparzałaby rządowi szczególnych problemów.

- Rzeczywiście, do tej pory Polacy przechodzili do porządku nad stanem infrastruktury w naszym kraju. Stojąc w gigantycznych korkach czy jadąc 10 godzin z Warszawy do Gdańska, wierzyli rządowi, który mówił, że to przejściowe problemy związane z modernizacją. Nasze społeczeństwo jest za to czułe na kwestie wizerunkowe. Głos z KE o nieprawidłowościach już burzy nieco poczucie pewności siebie, a jeśli dojdzie do kolejnych zastrzeżeń w tej sprawie, coś w ludziach w końcu pęknie.

- W ludziach tak, ale w premierze nie. Jakoś nie widzę, żeby Sławomir Nowak miał za to odpowiedzieć stanowiskiem.

- Premier jest gotowy poświęcić każdego, żeby zachować pozycję własnej partii. Dla ministra Nowaka nie będzie wyjątku.

- Parę wyjątków można znaleźć. Za swoją niemoc w służbie zdrowia nie odpowiedział Bartosz Arłukowicz, a za stan LOT-u Mikołaj Budzanowski. Czego boi się premier?

- To trochę inna sytuacja. Na wymienionych ministrów spływa słuszna krytyka ze strony opozycji, ale tradycja polskiej polityki nakazuje, żeby pod żądaniami opozycji się nie uginać, bo to dowodzi słabości. Kiedy jednak głos krytyki płynie z Unii, jest to sytuacja, w której właściwie nie ma wyboru. Można za to mówić wiele o doskonałej współpracy polskiego rządu z najwyższymi urzędnikami UE i w imię tej współpracy odstawić szkodnika. To cyniczne myślenie, ale bardzo charakterystyczne dla premiera.

Prof. Ryszard Legutko

Filozof, europoseł PiS