Prof. Ryszard Bugaj: W Senacie mogą pojawić się podejrzenia o szantaż

2015-08-21 4:00

Rozgraniczyłbym tych, którzy kupowali mieszkanie, żeby mieć gdzie mieszkać, i tych, którzy nabywali nieruchomości, traktując je jako dodatkowe źródło dochodu. Ci drudzy występują jako przedsiębiorcy i jako tacy muszą się liczyć z ryzykiem.

"Super Express": - Ewie Kopacz nie podoba się sejmowa ustawa o przewalutowaniu kredytów frankowych, której koszty w 90 proc. mają ponieść banki. Chce, by te koszty dzieliły się 50/50 i takie rozwiązanie będzie forsować w Senacie. Od razu pojawiły się oskarżenia, że działa na rzecz banków. Jest coś na rzeczy?

Prof. Ryszard Bugaj: - Jeśli ustawa zostanie zmieniona w Senacie w takim duchu, jak chciałaby tego pani premier, to pojawią się podejrzenia, że stoi za tym jakiś szantaż. Jakkolwiek byśmy to oceniali, to trzeba przyznać, że posłowie poszaleli i w swoich rozwiązaniach poszli bardzo daleko. W ogóle cała ta koncepcja pomocy frankowiczom, którą przyjęto, nie podoba mi się.

- Czemu?

- Oczywiście uważam, że jakoś sobie z tym problemem trzeba radzić, ale wydawało mi się, że zostanie to inaczej rozwiązane. Można by przyjąć ustawę, w której określamy, że spread, czyli różnica między ceną waluty a jej kursem, nie może być większy niż 2 proc. Jeśli ktoś zapłacił więcej, to nadwyżkę zalicza mu się do spłaty. Powinna być też przeprowadzona kontrola w bankach, które kredytów we frankach udzielały. Jeśli w umowach kredytowych nie było wyraźnej klauzuli ostrzegającej przed zmianą kursu, to mamy do czynienia z daleko idącą odpowiedzialnością banków. Jest jeszcze jedno, czego nie wzięto pod uwagę.

- Co takiego?

- Rozgraniczyłbym tych, którzy kupowali mieszkanie, żeby mieć gdzie mieszkać, i tych, którzy nabywali nieruchomości, traktując je jako dodatkowe źródło dochodu. Ci drudzy występują jako przedsiębiorcy i jako tacy muszą się liczyć z ryzykiem. Z tych wszystkich powodów wydaje mi się, że droga do rozwiązania problemów frankowiczów została wybrana niezbyt fortunnie, a na tej drodze posunięto się bardzo daleko.

- Wróćmy do oskarżeń o to, że sektor bankowy ma silny wpływ na decyzje polityczne i na kształt debaty publicznej wokół franków.

- Generalnie jestem zdania, że banki mają zbyt silną pozycję i ludzie mają rację, że to trochę tłuste misie i trzeba ich pogonić. Ale politycy przesadzili. Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby "uwalenie" tej ustawy i rozpoczęcie prac nad nową. Niestety, zbliżające się wybory nie sprzyjają dobrym rozwiązaniom.

Zobacz: Prof. Krzysztof Rybiński: Banki mają pieniądze i się obronią