Prof. Romuald Szeremietiew: Nawet w USA jest opór przed wysłaniem wojsk do Polski

"Super Express": - Szef Pentagonu zapowiedział, że chce rozmieszczenia w Polsce czterech batalionów NATO. Co to oznacza dla naszego kraju?

Prof. Romuald Szeremietiew: - Te zapowiedzi pojawiały się już wcześniej i jeżeli teraz się spełnią, to oczywiście bardzo dobrze. Każde wzmocnienie obecności wojsk amerykańskich na terenie Europy Środkowo-Wschodniej będzie wpływało na wzrost naszego bezpieczeństwa.

- To, co każe mi się niepokoić, to wieloletnie respektowanie przez USA i inne kraje NATO umowy z Rosją, na podstawie której nie mogły u nas stacjonować wojska Sojuszu. Respektowanie nawet wtedy, gdy Rosja gwałciła inne umowy międzynarodowe!

- I ta tendencja niedrażnienia Rosji, usilnego szukania współpracy z nią, będzie obecna nadal. To widać nie tylko w krajach takich, jak Niemcy czy Francja, ale także w samych USA. Kiedy u boku prezydenta Baracka Obamy o wielu rzeczach decydowała Hillary Clinton, starała się ona nieustannie resetować i poprawiać stosunki z Rosją. Choć Rosji oczywiście do żadnej współpracy to nie zachęciło, co udowodniła jej polityka wobec Ukrainy czy także Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że po stronie amerykańskiej wreszcie ktoś doszedł do wniosku, że nie można na to nadal pozwalać. I trzeba chronić ład i pokój w Europie Wschodniej.

- Nawet po tym, kiedy doszło do wkroczenia Rosji na Krym, a także na wschodnią Ukrainę politycy z Niemiec i Francji nadal podkreślali, że nie zgodzą się na stacjonowanie wojsk NATO w Polsce. Niby dlaczego mają się zgodzić teraz?

- To jest problem. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja wewnętrzna w samej Unii Europejskiej i kilku krajach, których rządy są dziś w trudnej sytuacji. Jeżeli sytuacja dotycząca fali imigrantów nieco się uspokoi, jeżeli element jedności Zachodu będzie mógł się wyklarować, to może te opory wobec stacjonowania NATO w Europie Wschodniej znikną. Trudno to jednak przewidzieć.

Zobacz: Ziemkiewicz: PiS znosi władzę gorzej niż poprzednie rządy