Prof. Roman Kuźniar: Nie możemy decydować za suwerenne państwo

2014-01-27 3:00

Jak w sprawie wydarzeń na Ukrainie powinien działać polski prezydent.

"Super Express": - Jak pan widzi rolę prezydenta w rozwiązaniu coraz bardziej nieciekawej sytuacji u naszego wschodniego sąsiada?

Prof. Roman Kuźniar: - W kwestiach ukraińskich prezydent od dawna odgrywa wielką rolę. Dlatego uważam, że powinien podążać tym samym tropem, być konsekwentny. To prezydent Rzeczypospolitej aktywnie pomagał Ukrainie w wyborze europejskiej orientacji. Przecież to, że w ogóle doszło do przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej pomiędzy Unią Europejską a Ukrainą, w bardzo dużej mierze możliwe było dzięki zabiegom naszego prezydenta. To, że ukraińskie władze prawie do końca wykazywały gotowość do przyjęcia tego dokumentu, wynikało m.in. z tego, iż Bronisław Komorowski odbył wiele spotkań ze swoim ukraińskim partnerem. Ukraińskie starania zakończyły się niepowodzeniem. Ale trudno w tym przypadku mówić o naszym niepowodzeniu. Oni po prostu podjęli inną decyzję, opierając się na jakichś wewnętrznych przesłankach. Nie nam to oceniać. Od tamtego momentu sytuacja na Ukrainie weszła oczywiście w nową fazę i prezydent Komorowski - który rozmawia z obiema stronami coraz bardziej zaogniającego się sporu - apeluje o unikanie rozwiązań siłowych i wejście na drogę dialogu prowadzącego do sensownego rozwiązania politycznego. Ale to rozwiązanie musi należeć do samych Ukraińców. My się nie powinniśmy do tego mieszać. Bo oni najlepiej czują, co jest im potrzebne. To już nie jest nasza rola.

- Ich stanowiska są skrajnie różne. Jak "zostawienie spraw w ich rękach" wygląda w praktyce, właśnie widzimy. Prezydent Ukrainy akceptuje wysyłanie przeciwko zbuntowanym obywatelom snajperów. Mówi się, że piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami. Może już czas przestać chcieć, a zamiast tego zrobić coś, co przyniesie konkretny efekt. Przynajmniej taki, żeby przestali tam ginąć ludzie.

- Nikt nie mówi o zostawieniu ich samym sobie. Gotowość wspierania rozwiązań, które oni ewentualnie byliby skłonni wypracowywać, jest nieustannie deklarowana. Jeżeli zasiądą do stołu rokowań - do czego ich stale zachęcamy - to będą mogli liczyć na wsparcie Polski. Ale proszę nie przeceniać roli przywódców państw zewnętrznych w odniesieniu do rozwoju sytuacji w danym kraju. Widzieliśmy dziesiątki siłowych rozwiązań - przypomnijmy sobie sytuację w Polsce przed 1989 r., przypomnijmy sobie Chile albo arabską wiosnę, spójrzmy na dzisiejszą Birmę czy Tajlandię - są to sytuacje, w których świat zewnętrzny ma bardzo ograniczone możliwości wpływu. Państwa są suwerenne. Czasem politycy pochodzący z wyboru okazują się niegodni tego wyboru. Ale powtarzam, świat zewnętrzny nie ma na to wpływu. To jest naiwność, którą słyszę w Polsce, że np. Unia Europejska powinna licytować się z Rosją na zasadzie: o, patrzcie, Unia przegrała, a Rosja wygrała! To jest infantylne. Przecież to nie o to chodzi, żebyśmy się mocowali z Rosją o Ukrainę. Wybór należy do Ukraińców. To oni decydują, w którą stronę iść. My najwyżej - co cały czas robimy - możemy ich przygotowywać do dokonywania takich wyborów, które są budujące również dla naszego kraju. Ale proszę nie oczekiwać od prezydenta Komorowskiego i od jakiegokolwiek prezydenta innego kraju, żeby wypełniał to, co należy do samych Ukraińców.

Prof. Roman Kuźniar

Doradca Prezydenta RP ds. międzynarodowych