Prof. Roman Kuźniar: Doceńmy determinację prezydenta Komorowskiego

2012-05-07 4:00

Czy prezydent powinien jechać na szczyt krajów Europy Środkowej w Jałcie?

"Super Express": - Kolejni europejscy przywódcy przyłączają się do bojkotu EURO na Ukrainie. Dlaczego więc prezydent Komorowski wybiera się do Jałty na spotkanie z Wiktorem Janukowyczem?

Prof. Roman Kuźniar: - Prezydent był gospodarzem ostatniego spotkania przywódców Europy Środkowej. Podjęto tam decyzję, że następne odbędzie się na Ukrainie. To zostało przyjęte przez aklamację przez wszystkich uczestników. Spytajmy więc raczej, dlaczego inni nie jadą do Jałty i czy mają ku temu wystarczający powód.

- Zapewne wstrząsnęły nimi ostatnie zdjęcia siniaków na ciele byłej pani premier, co może wskazywać na przemoc fizyczną.

- Bądźmy poważni. Nie sądzę, by pani Tymoszenko była bita. Być może doszło do jakiejś szarpaniny w trakcie eskortowania, co nie jest wykluczone, zważywszy na jej temperament. Wątpię, by ukraińskie władze pozwoliły sobie na bicie, właśnie w obawie przed międzynarodowymi reperkusjami.

- Faktem jest jednak, że skazano ją w niedemokratycznym procesie.

- Tu problem polega na tym, że proces Tymoszenko odbywa się w zgodzie z ukraińskim prawem. Ich kodeks karny nie został stworzony w związku ze sprawą Tymoszenko. Zarzucane jej czyny objęto penalizacją dużo wcześniej. W Polsce mamy inne rozwiązania w tej dziedzinie i staramy się przekonać Ukraińców, by dostosowali swoje prawo do rozwiązań europejskich. Przyjmują to nieprzychylnie - jako obcą ingerencję w ich system prawny.

- Czy prezydent wykona w Jałcie jakiś gest w obronie Tymoszenko?

- Spotkanie nie jest poświęcone sytuacji pani premier, ale i ta sprawa będzie przedmiotem rozmów - zarówno tych wielostronnych, jak i dwustronnych między prezydentami Polski i Ukrainy. Czytelnicy "Super Expressu" mogą być tego pewni. Polski prezydent jest dziś może jedynym europejskim przywódcą, który podjął tak wiele działań perswazyjnych wobec prezydenta Ukrainy. Doceńmy determinację prezydenta Komorowskiego, który od zeszłego roku sprawę Tymoszenko stawia bardzo twardo, mówiąc, że nie przysłuży się ona Ukrainie.

- Co zyskamy na tej strategii? Może to idealny moment, aby stać się dla Ukraińców oknem na nieprzychylną im Brukselę?

- Pańska intuicja jest właściwa. Jesteśmy państwem, które poważnie inwestuje politycznie w Ukrainę i rozumie ją lepiej niż kraje zachodnie. Im łatwo się obrażać, nic ich to nie kosztuje. My jesteśmy w innej sytuacji. Wolimy prowadzić pracę organiczną, permanentną, nastawioną na długofalowy cel, a nie spektakularne i doraźne sukcesy.

- Bojkot to hipokryzja ze strony Zachodu?

- Niewątpliwie tak. To wygląda dziś jak jakaś moda wśród europejskich liderów. My również jesteśmy poważnie zaniepokojeni tym, co się dzieje z panią Tymoszenko, ale przynajmniej w obecnej fazie nie widzimy racji ku tak emocjonalnym reakcjom zachodnich liderów. Niech pokażą więcej zimnej kalkulacji. Tak jak w swym podejściu do Rosji. Nie mają przecież wątpliwości, że standardy przestrzegania praw człowieka są mimo wszystko bez porównania lepsze na Ukrainie.

Prof. Roman Kuźniar

Doradca Prezydenta RP ds. międzynarodowych