„Super Express”: – Donald Tusk, trzymając Platformę w nieustannym oczekiwaniu na swój powrót, szkodzi swojej własnej partii i jest dla niej balastem?
Prof. Rafał Chwedoruk: – W czasach Tuska Platforma osiągnęła szczyt sukcesu, ale jednak także zakończyła blisko dna. Pod nowym kierownictwem była oczywiście daleka od szczytów, ale też daleka od dna. Moim zdaniem sygnały ze strony Tuska są interpretowane w opaczny sposób.
– To znaczy?
– Stawką nie jest wcale to, czy Donald Tusk wystartuje na prezydenta. To dość wysublimowany sposób promocji Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ma to jednak służyć grze w szeregach opozycji. Gdyby Tusk chciał go poprzeć w roli wspólnego kandydata, to po prostu by to ogłosił. Tyle że taka wypowiedź umarłaby po tygodniu, a przedłużając taką niepewność, może wpływać na sytuację wewnętrzną w Platformie.
– Osłabiając ją.
– Niewątpliwie wojna domowa szkodzi każdemu, a tym bardziej wojna domowa, która trwa już ponad 10 lat, tak jak w Platformie. Od poprzednich wyborów sejmowych widać jednak, że duża część środowisk liberalnych oczekuje, że Platforma upadnie i zmieni się hierarchia w opozycji. Odbudowa PO była wbrew tym oczekiwaniom.
– Tusk jest honorowym przewodniczącym Platformy. Nie będzie szokiem, jeżeli poprze lidera innej partii na prezydenta?
– Już to robi. I zawsze w polityce wojny domowe są najciekawsze. Z Kosiniakiem-Kamyszem są też związane inne kwestie. Po pierwsze to on dał jako pierwszy sygnał do rozwiązania Koalicji Europejskiej. Ciężko robić z niego jednoczyciela opozycji. Po drugie, kiedy PSL był koalicjantem Platformy, ta partia była bardzo źle traktowana i przez PO, i przez elektorat tej partii. Polska wieś się zmieniła, PSL też się też zmienia, ale dla elektoratu Platformy ktoś z PSL byłby pewnie nie do zaakceptowania. Platforma nie może się na to zgodzić. Musi wystawić swojego kandydata, bo inaczej podważy to sens istnienia PO jako partii. A to oznacza, że w drugiej turze będzie ktoś z PO, a nie z PSL.
– Kandydatka będzie zapewne Małgorzata Kidawa-Błońska. Zdążyła już złożyć hołd Donaldowi Tuskowi, deklarując, że jak on się zdecyduje, to ona się wycofa.
– Naturalnym zapleczem dla kandydata Platformy jest tradycyjny elektorat tej partii, w którym Tuska darzy się wciąż pewnym sentymentem. Nawet jeżeli kandydat PO będzie w kontrze do wpływów Tuska, to nie może tego pokazywać opinii publicznej.
– Tusk nie umie się pożegnać z PO i zapewne przez jakiś czas będzie jeszcze „wracał”. Jego rywale raczej też nie odpuszczą.
– Tusk umiejętnie podtrzymuje swój mit w polskiej polityce, ale to będzie szkodziło. Trudno wyobrazić sobie, by jakakolwiek partia była w stanie wytrzymać tak długą wojnę domową, a co dopiero się rozwijać. Dość przypomnieć losy SLD, którego klęska była związana właśnie z takim wewnętrznym rozdarciem. Dziwię się, że politycy PO, którzy aspirują do najwyższych funkcji w państwie, nie potrafią tego dostrzec i dojść do jakiegoś konsensusu.
– Może naprawdę wierzą, że Tusk wróci?
– To nie jest jego pierwszy wybór. O tym bardziej niż Tusk i jego stronnicy w PO marzy tak naprawdę Prawo i Sprawiedliwość. To partia Kaczyńskiego jest głównym beneficjentem podtrzymywania obecności Tuska w polskiej polityce. On pozwala przypomnieć o negatywnych wniosków z czasów jego rządów, które w poprzednich i tych wyborach wielu wyborców jednak wyciągnęło.
Rozmawiał Mirosław Skowron
Prof. Rafał Chwedoruk: Tusk podtrzymuje swój mit, ale szkodzi Platformie
2019-11-05
11:25
O tym bardziej niż Tusk i jego stronnicy w PO marzy tak naprawdę Prawo i Sprawiedliwość. To partia Kaczyńskiego jest głównym beneficjentem podtrzymywania obecności Tuska w polskiej polityce. On pozwala przypomnieć o negatywnych wniosków z czasów jego rządów, które w poprzednich i tych wyborach wielu wyborców jednak wyciągnęło - mówi o ewentualnym powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki politolog i wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego prof. Rafał Chwedoruk