„Super Express”: – Donald Tusk w rozmowie z red. Morozowskim z TVN24 zapowiedział, że w 2019 r. będzie w Polsce i nie będzie zajmował się „tylko grą w piłkę z wnukami”.
Prof. Rafał Chwedoruk: – Jak śpiewał Tomasz Lipiński, a śpiewał to nawet w kampanii wyborczej Platformy: „nie wierzę politykom” (śmiech). Deklaracje polityków należy traktować z dystansem.
– Rok przed wyborami Tusk obiecał wyborcom PO, że nie wyjedzie, bo Polska w potrzebie, bo może wygrać PiS. Po czym dostał ofertę nieźle płatnej fuchy i z miejsca się zwinął.
– To prawda, ale są też rzeczy, które jego powrót uwiarygadniają. Pierwsza to jego skłonność do podejmowania ryzyka. Druga: trudno sobie wyobrazić, co innego Tusk miałby robić w polityce.
– Pozostać w Brukseli jako Wysoki Przedstawiciel Unii ds. Czegoś o Pompatycznej Nazwie?
– Bywały takie kariery, ale tu działa na jego niekorzyść kilka elementów: pozycja Polski w UE, słabsza pozycja kanclerz Angeli Merkel, różne kryzysy w UE w trakcie urzędowania Tuska w Radzie.
– Po wywiadzie w TVN wielu w Polsce siodła już Tuskowi białego konia, ale czy jest aż takie grono wyborców, które oczekuje go jak zbawiciela?
– Dlatego mówię o jego skłonności do ryzyka. Z dzisiejszej perspektywy Tusk nie byłby faworytem w wyborach prezydenckich. Gdyby nie zdarzyła się jakaś katastrofa ekonomiczna, a na to się nie zanosi, to faworytem będzie prezydent Duda. I paradoksalnie najcieplej o powrocie Tuska myślałoby PiS.
- Dlaczego?
– Wróciłby wymarzony przeciwnik, którego wady łatwo eksponować. Ktoś, kto w stereotypowej opinii wielu Polaków był odpowiedzialny za zjawiska kryzysowe. Ten, któremu łatwo przypisać rzeczy wychodzące z przesłuchań przed komisjami Amber Gold czy reprywatyzacji.
– Czyli?
– Najbardziej optymistyczna wersja dla Tuska brzmi: jego rządy to głęboki chaos w funkcjonowaniu państwa. Dodatkowo przeciwnikami jego powrotu byliby na pewno obecni liderzy Platformy.
– Nie chcą zbawcy?!
– Tusk doprowadził PO na szczyty, ale jednocześnie zostawił ją samą rozpędzoną, nad krawędzią przepaści. Uciekł po sondażowej zmianie i podwyższeniu wieku emerytalnego! PO długo się podnosiła. Z bólem, ale jednak przetrwała.
– W nie najlepszej kondycji.
– Biorąc pod uwagę kondycję, notowania zbliżone do rezultatów z wyborów należy traktować w kategorii sukcesu. Ma mocną drugą pozycję przecież nie dzięki Tuskowi. I co, teraz liderzy PO mają się posunąć i zrobić miejsce?
– Powiedzmy, że Tusk wróci. Będzie starszy niż Kwaśniewski, kiedy też próbował wracać. Kwaśniewski był też bardziej popularny niż Tusk. I kiedy wrócił, w oczach młodszego i średniego pokolenia nie nadawał się już do polityki, ale do memów o tym, że lubi wypić.
– W polskiej polityce takie powroty raczej się nie udają. I dobrze, że wspomniał pan o młodszych wyborcach. Często popełnia się błąd, analizując politykę tylko w jej epicentrum, jakim są ludzie między 40. a 60. rokiem życia. A demografia jest nieubłagana. W pokoleniu dzisiejszych 30–40-latków Tusk i PO były nadreprezentowane. Wśród młodszych Tusk może uchodzić za część nielubianego establishmentu. Dla jeszcze młodszych może być postacią półanonimową.
– Da mu to do myślenia i jednak nie wróci?
– Trudno powiedzieć. Jego powrót może przecież oznaczać silniejsze konflikty w samej PO i opozycji, więc znajdą się ci, którzy są na marginesie i będą go zachęcać. PO wygrało walkę o przewodzenie opozycji, a powrót Tuska przywróci spór. Beneficjentem może być tylko PiS.
– Lepiej dla opozycji, żeby Tusk bawił wnuki?
– Do pokonania PiS potrzeba dotrzeć do wyborców pomiędzy PiS a opozycją. Wielu z nich poparło PiS, bo chciało zmiany. Tusk zmianą nie jest. To powrót „starego”. Beneficjentów III RP było co prawda wielu, ale jak pokazały wybory, nigdy nie byli większością. Powrót Tuska komplikowałby też obecną strategię Platformy.
– O matko, to oni mają jakąś strategię?!
– Polega na tym, że PO ma być jeszcze mniej wyrazista niż kiedyś. Wiem, że to trudno sobie wyobrazić (śmiech). Gdyby jakiś kryzys w PiS się pogłębił, w dodatku z jakimiś czynnikami zewnętrznymi, np. ekonomicznymi, to taka rozmyta, niewyrazista partia będzie dla wahających się wyborców mniej odstręczająca, niż PO wyraźnie mówiąca, o co jej naprawdę chodzi.
Rozmawiał Mirosław Skowron