"Super Express": - Zakończyły się wybory parlamentarne we Francji, które charakteryzowała niska frekwencja, szczególnie wśród młodych ludzi. Skąd się bierze to zniechęcenie młodych Francuzów?
Prof. Piotr Wawrzyk: - Zarówno te wybory, jak i wcześniejsza elekcja prezydencka były formą reagowania elit francuskich na niechęć obywateli do dotychczasowego systemu politycznego. To nie jest tak, że Emmanuel Macron jest całkowicie nową twarzą w polityce. Ale ponieważ Francuzi chcieli czegoś nowego, to został on wykreowany właśnie na taką świeżą postać. Ale problem polega na tym, że nie wszyscy dali się nabrać na ten manewr i do niego przekonać.
- Nie wszyscy, w tym młodzi?
- Myślę, że młodzi Francuzi przede wszystkim nie do końca wierzą w zapowiedzi Macrona i właśnie dlatego nie poszli do wyborów. Ale trzeba też pamiętać, że we Francji najważniejsze są wybory prezydenckie. Więc młody elektorat Frontu Narodowego Marine Le Pen uznał, że nie ma sensu iść na wybory parlamentarne, skoro to i tak nic nie zmieni.
- Co obecny układ sił na francuskiej scenie politycznej oznacza dla Polski?
- Jeśli chodzi o UE, to ze strony Francuzów będzie parcie na głębszą integrację, przynajmniej w ramach państw strefy euro. Jej motorem będzie tandem francusko-niemiecki. Natomiast nie wydaje mi się, by nasze relacje dwustronne miały ucierpieć - przecież jednym z pierwszych kontaktów zagranicznych Marcona był telefon do Andrzeja Dudy. Oznacza to próbę ułożenia sobie co najmniej dobrych relacji z polskimi władzami.
ZOBACZ: Wybory we Francji są już wyniki. Partia Macrona z większością