"Super Express": - 25 lat więzienia dla Katarzyny W. to dobry wyrok?
Prof. Piotr Kruszyński: - Moim zdaniem jest trafny. Dożywocie, którego żądał prokurator, mimo wszystko byłoby zbyt surową karą. Choć sąd uznał, że Katarzyna W. dopuściła się ohydnej zbrodni, to wziął pod uwagę, że to jeszcze młoda osoba, którą przerosło bycie matką. Nie ma oczywiście usprawiedliwienia dla tak zbrodniczego pozbycia się dziecka i jeśli nie chciała być matką, mogła znaleźć inne rozwiązanie, a wybrała najgorsze z nich. Niemniej również jej trzeba dać jakąś szansę.
- Ten wyrok jest taką szansą?
- Tak. Z jednej strony jest bardzo surowy, ale z drugiej nie ma charakteru eliminującego ją z życia.
- Opinia publiczna, niezwykle sprawą zbulwersowana, zrozumie ten wyrok? Jednak dożywocie bardziej przemawia do wyobraźni.
- Oczywiście, sąd musi się liczyć z opinią publiczną w tym sensie, że powinien surowo karać osoby, które takich zbrodni się dopuszczają. Z drugiej jednak strony sąd nie może działać pod presją i na zamówienie społeczeństwa. Nie może sądzić pod publiczkę, bo wtedy mamy do czynienia z parodią wymiaru sprawiedliwości.
- Sędzia orzekający w sprawie Katarzyny W. poradził sobie z presją i pokazał, jak powinno się wydawać wyroki w tak głośnych procesach?
- Tak, moim zdaniem znakomicie zdał ten trudny egzamin.
- Tempo procesu i szybki wyrok, nie tak oczywiste w głośnych sprawach, też imponują?
- Faktycznie, jak na polskie warunki ten proces odbył się z szybkością światła. Ale to nasza specyfika, a wręcz patologia wynikająca z dziedzictwa komunistycznego, że postępowania sądowe tak się wleką.
- W apelacji Katarzyna W. ma szanse na niższy wyrok?
- Nie tak łatwo to orzec. Trudno przewidzieć, jakiej argumentacji użyje obrońca, a od niej wszystko zależy.