"Super Express": - Słyszałem Marka Sawickiego, który głośno zastanawiał się, czy przypadkiem cała ta historia z nagraniami rozmów Romana Giertycha nie jest ustawką z "Wprost". Jego zdaniem, mogło być tak, że znalazł taką formę promocji jako adwokata. Myśli pan, że jakikolwiek adwokat wpadłby na tak przewrotną formę promocji?
Prof. Piotr Kruszyński: - Nie wiem, może pan Sawicki ma rację. Trudno mi ocenić jego wiedzę na ten temat, ale moim zdaniem trudno uznać taką publikację za dobrą promocję dla adwokata. Mec. Giertychowi na pewno ona nie pomaga.
- Sytuacja, w której się znalazł, podważa jego wiarygodność jako adwokata?
- Słyszałem jego tłumaczenia i być może rzeczywiście było tak, że chciał sprowokować swojego rozmówcę, pana Nisztora, do pewnych działań. Muszę jednak przyznać, że prowadził bardzo ryzykowną grę. Moim zdaniem działał na granicy etyki adwokackiej. Oczywiście adwokat faktycznie ma pomagać swoim klientom we wszelki możliwy i dopuszczalny prawem sposób, ale musi jednocześnie uważać, żeby nie przekroczyć tu cienkiej granicy.
- Roman Giertych przekroczył prawo?
- Moim zdaniem nie. Mec. Giertych twierdzi, że to była podpucha i tak faktycznie mogłoby być. A nawet jeśli było tak jak twierdzą dziennikarze "Wprost", że chciał zbierać materiały na znanych biznesmenów i ewentualnie ich nimi szantażować, to też nie mielibyśmy do czynienia ze złamaniem prawa.
- Nie?
- Sam zamiar i przygotowanie do szantażu nie jest jeszcze przestępstwem.
- Mówił pan, że działał na granicy etyki adwokackiej. A kiedy by ją przekroczył?
- Jej definicja nie jest precyzyjna i ta sprawa wymaga szczegółowego przebadania. Na pewno adwokat nie może swoim zachowaniem prowokować oburzenia opinii publicznej. Czy tak było w tej sytuacji? Nie mogę powiedzieć. Nie jestem sądem dyscyplinarnym, żeby wydawać jednoznaczne opinie. Mogę tylko powtórzyć, że działał bardzo ryzykownie.
- To jest sprawa dla sądu dyscyplinarnego?
- Zobaczymy, czy rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej zdecyduje się skierować do niego tę sprawę. Na razie zapowiada, że sprawie się przyjrzy, bo ma pewne wątpliwości co do zachowania mec. Giertycha.
- Czy te taśmy są zagrożeniem dla jego kariery adwokackiej? Może nawet zostać wykluczony z palestry?
- Nie sądzę, żeby miało do tego dojść. To nie jest aż tak wielkie uchybienie. Nie chcę jednak wchodzić w kompetencje sądu dyscyplinarnego.
- Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej uważa, że szczególnie interesuje go zdjęcie z siebie tajemnicy adwokackiej przez Giertycha. Jest tu problem?
- To ważna, choć niejednoznaczna sprawa. Z jednej strony nie jest tajemnicą coś, co zostało już ujawnione, ale z drugiej Roman Giertych odniósł się do swojej sprawy jeszcze przed publikacją całości materiału przez "Wprost". Trzeba by dokładnie sprawdzić, czy ujawnił fakty objęte tajemnicą adwokacką w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", czy to, o czym mówił, było już w obiegu medialnym wraz z pierwszymi zapowiedziami artykułu w tygodniku "Wprost". Na pewno trudno tu mówić o czarno-białej sytuacji.