"Super Express": - W środę wieczorem gruchnęła wiadomość, że odnalazła pani tzw. białoruską listę katyńską. Ale to chyba nie do końca prawda...
Prof. Natalia Lebiediewa: - Tak, to, co udało mi się znaleźć w Wojskowym Archiwum Państwowym, jest listą przewozową polskich więźniów z terenów zachodniej Białorusi, z których 95 proc. trafiło do więzień NKWD w Mińsku. Tam zaginęło bez wieści ok. 1800 Polaków. Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można stwierdzić, że to lista polskich ofiar z obszaru radzieckiej Białorusi.
- Nieodnaleziona do dziś lista białoruska ma zawierać ponad 3800 nazwisk.
- Zgadza się. Podejrzewam, że pozostali więźniowie już znajdowali się w Mińsku lub po prostu nie zostali zewidencjonowani. Niemniej ustalenie 1800 nazwisk to spory krok w poszerzaniu naszej wiedzy na temat tego, kto dokładnie zginął na terenie radzieckiej Białorusi. Do tej pory najpełniejszą listę sporządził polski ośrodek Karta, znajduje się na niej ok. 1100 nazwisk.
- Co z resztą nazwisk, które znajdują się na listach przewozowych?
- Pojedyncze osoby były wiezione dalej. Znamienna jest tu historia prof. Stanisława Swianiewicza - jednej z niewielu osób, która przeżyła zbrodnię katyńską. Z Mińska przewieziono go do Smoleńska, a potem na Łubiankę.
- Na jakiej podstawie możemy stwierdzić, że na liście znajdują się osoby rozstrzelane na terenie Białorusi?
- Lista przewozowa zawiera nazwiska osób, które zostały dostarczone do Mińska od marca do początku sierpnia 1940 roku, tuż po wydaniu rozkazu Ławrientija Berii o przewiezieniu i rozstrzelaniu ich w stolicy Białoruskiej SRR.
- Nie miała pani problemów ze skopiowaniem list przewozowych z archiwum?
- Absolutnie nie. Zdziwiłam się zresztą, że kopie dokumentów uzyskałam bardzo szybko. Szybciej niż zazwyczaj to bywa.
- Fakt, że odnalazła pani listy przewozowe więźniów, oznacza, że wbrew temu, co mówią władze Rosji, w archiwach istnieje lista białoruska?
- Prawda jest taka, że odnalezienie list przewozowych nic w tej sprawie nie przesądza. Poza tym np. lista ukraińska została sporządzona na podstawie akt rejestracyjnych Polaków. Możliwe, że na Białorusi lokalne NKWD takich akt nie sporządzało. Zresztą taka lista może okazać się niepotrzebna, bo dzięki zdobytej liście przewozowej będziemy mogli odtworzyć spis nazwisk osób rozstrzelanych na Białorusi i nie trzeba będzie uzyskiwać od władz rosyjskich dodatkowych dokumentów.
Prof. Natalia Lebiediewa
Rosyjski historyk, członek Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych