Prof. Marian Szamatowicz: Kary za in vitro? Piecha oszalał!

2012-06-29 4:00

Pomysł karania za in vitro ocenia prof. Marian Szamatowicz, pierwszy lekarz, który przeprowadził taki zabieg w Polsce

"Super Express": - Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się złożyć nowe projekty dotyczące in vitro. Jeden z nich za stosowanie tej metody przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub nawet pozbawienia wolności do 2 lat. Jak pan by to skomentował?

Prof. Marian Szamatowicz: - To kompletnie nieludzki pomysł. Niepłodność jest chorobą i jak każdą trzeba ją leczyć skutecznie. Znane są trzy podstawowe metody: leczenie farmakologiczne, zabiegowe i techniki rozrodcze wspomagane medycznie. Do tej ostatniej kategorii zaliczamy in vitro. Nie jest to nic nielegalnego czy niezwykłego. To często ostatnia szansa dla wielu bezpłodnych par, które bardzo pragną posiadać swoje dziecko.

- O jak dużej grupie ludzi w Polsce mówimy?

- Gdyby nie było żadnych zakazów, a nawet istniało wspomaganie tej metody ze środków budżetowych, to w skali roku powinniśmy mówić o 30 tys. par leczonych w ten sposób. Natomiast obecnie w Polsce rocznie wykonuje się takich zabiegów 6-7 tys.

- Skąd tak duża różnica w liczbach?

- Odpowiedź jest bardzo prosta - bariera finansowa. Obecnie dla wielu osób jest ona nie do pokonania. Teraz, jeżeli jeszcze obłożyłoby się tę metodę leczenia dodatkowymi karami, to zostanie ona zakazana przede wszystkim ludziom biedniejszym. Bogaci będą mieli to wszystko głęboko w poważaniu, bo po prostu pojadą za granicę i tam dokonają zabiegu. Pomysł PiS uderza więc przede wszystkim w ludzi, którzy nie dość, że są bezpłodni, to dodatkowo nie dysponują fortuną na leczenie za granicą. To nieludzkie.

- A wydawało się, że spór o in vitro w Polsce już przycichł...

- Tego sporu w ogóle nie powinno być! To powszechnie przyjęta na świecie metoda leczenia bezpłodności i właśnie tak powinniśmy na nią patrzeć. Nie przypadkiem in vitro zostało uznane za największe osiągnięcie klinicznej medycyny XX wieku i po iluś latach prof. Robert Edwards otrzymał Nagrodę Nobla. Zapewniam, w dziedzinie medycyny Nobla nie otrzymuje się przypadkiem i za zbrodnicze pomysły.

- Skąd więc w głowie lekarza - ministra Piechy - pojawił się taki pomysł na nowe regulacje prawne w kwestii in vitro?

- Po prostu temu panu coś się w głowie przewróciło. On chyba oszalał, jeśli ma tego typu pomysły na ochronę życia poczętego. To jedna wielka bzdura.

- Pana zdaniem bzdura, dla innych uzasadniona względami etycznymi inicjatywa.

- Kiedyś zostałem zaproszony na dyskusję w kwestii in vitro przez Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. I tam odpowiedziałem właśnie na tego typu "etyczne" zarzuty w następujący sposób: ludzie, którzy dzięki właśnie tej metodzie stali się szczęśliwymi rodzicami, traktują to jak łaskę boską. To dla nich prawdziwy cud i dziękują za niego Stwórcy. Niektórzy jeździli później na pielgrzymki dziękczynne do Częstochowy. In vitro wcale nie wyklucza wiary, nie jest z nią sprzeczne.

- Powtórzę się, ale jednak duża część środowisk kościelnych jest innego zdania.

- Więc i ja się powtórzę: gdy widzę szczęście ludzi, którzy w sposób cudowny stali się rodzicami, nie mam wątpliwości w sens swojej pracy i w wartość metody in vitro. Dlatego pomysły, które przedstawiło Prawo i Sprawiedliwość, są dla mnie ze wszech miar chore i niezrozumiałe. Dlaczego Polska ma być takim wyjątkowym, idiotycznym przypadkiem w zjednoczonej Europie? Nie potrafię tego zrozumieć.

- Tyle tylko, że u nas dyskusja wokół tej metody trwa w najlepsze od lat, więc to, że takie pomysły się pojawiają raczej już nas nie powinno dziwić...

- Ale tak jak już pan powiedział - wydawało się, że spór już przycichł. Naprawdę szkoda, że jeszcze raz to wszystko rozgorzało na nowo, bo to naprawdę nikomu nie służy i uderza przede wszystkim w ludzi, którzy już są i tak dotknięci olbrzymią osobistą tragedią - bezpłodnością. Dlaczego - skoro możemy, medycyna to umożliwia - mielibyśmy im nie pomóc? W Polsce pierwsze "dziecko z probówki" urodziło się prawie równe 25 lat temu, 12 listopada 1987 roku. Metoda jest udoskonalana, jest coraz bardziej efektywna, a my wciąż tracimy czas na jałowe dyskusje.

- Rozumiem, że w innych krajach ten temat nie jest przedmiotem tak gorących dyskusji.

- Odpowiem w ten sposób - w najbliższy weekend wezmę udział w olbrzymiej międzynarodowej konferencji, na której 8 tysięcy ludzi będzie się zastanawiało, jak pomagać ludziom dotkniętym bezpłodnością? I zapewniam pana, że nikomu tam do głowy nie przyjdzie kretyński pomysł, by zakazywać in vitro.

Prof. Marian Szamatowicz

Lekarz, specjalista ds. in vitro