"Super Express": - Od kilku dni trwa awantura wokół postaci wiceministra Michała Królikowskiego. Burzę wywołało to, że popełnił on wywiad rzekę z abp. Hoserem i w tej książce nie ukrywa się ze swoimi bardzo konserwatywnymi poglądami. Andrzej Halicki chciałby go za to zdymisjonować. To wystarczający powód?
Prof. Marcin Król: - Moim zdaniem nie tylko książką, lecz także swoimi wypowiedziami przekroczył granice dopuszczalne w administracji publicznej. Po pierwsze, pracując w niej, nie ma prawa wykonywać innych funkcji niż te, które są jego obowiązkami służbowymi. Po drugie, taki pracownik działa w interesie ogółu obywateli, a nie tylko jednej grupy i publiczne manifestowanie swoich poglądów sprawia wrażenie, że nie będzie w swojej pracy obiektywny. Nie ma bowiem prawa wpychać swoich poglądów do prawa, nad którym jako wiceminister sprawiedliwości czuwa. Co innego, gdyby był osobą prywatną, nie byłoby żadnego problemu.
Przeczytaj: Prof. Marcin Król: 2013 średnio marny
- Pana zdaniem głoszenie takich poglądów, jakie ma minister Królikowski, w książce, którą opublikował razem z abp. Hoserem, wpływa na jego pracę jako urzędnika?
- Taka książka jest manifestacją jego stosunku do świata, a przecież urzędnik nie może mieć poglądów, musi być przeźroczysty. Dlaczego gdybym był na miejscu premiera, pana Królikowskiego zwolniłbym w 15 minut. I nie chodzi tylko o tego pana. Tak samo nie akceptowałbym, gdyby jakaś urzędniczka po godzinach pracy zajmowała się tańcem go-go. Trzeba wiedzieć, że bycie urzędnikiem ogranicza wolność i albo się to akceptuje, albo szuka się pracy gdzie indziej.
- Traktujemy pana Królikowskiego jako urzędnika. A gdyby był politykiem, mógłby sobie pozwolić na więcej?
- Moim zdaniem ani urzędnik, ani polityk nie są po to, żeby zajmować się takimi rzeczami. Nie wybieraliśmy ich po to, żeby prowadzili krucjaty, ale po to, żeby sprawnie rządzili.
- Patrząc na ostatnie 25 lat naszej demokracji, wielu było polityków, a nawet urzędników, którzy wcale nie kryli się ze swoimi kontrowersyjnymi poglądami.
- Póki tacy ludzie nie mają wpływu na rządzenie czy działania publicznych instytucji, mogą sobie pleść, co chcą. Ekipę rządzącą i podległą jej administrację powinny obowiązywać znacznie bardziej wyśrubowane standardy.
Marcin Król
Filozof, historyk idei