Prof. Krzysztof Łukaszuk

i

Autor: materiały promocyjne

Prof. Krzysztof Łukaszuk: Niepotrzebne złe emocje

2013-04-26 4:00

Na zarodkach pochodzących z Polski nikt nie eksperymentuje.

"Super Express": - Filozof kierujący resortem sprawiedliwości wypowiedział się na temat medycyny...

Prof. dr hab. n. med. Krzysztof Łukaszuk: - Szkoda, zawsze miałem bardzo dobre zdanie na temat filozofów.

- Niemieccy naukowcy nie dokonują eksperymentów na dostarczonych im z Polski zarodkach?

- Nie wierzę, żeby komisje bioetyczne w Niemczech zezwalały na przeprowadzanie jakichkolwiek doświadczeń na zarodkach ludzkich. Natomiast w niektórych krajach, np. w Skandynawii, ustawodawstwo dopuszcza tego typu działania.

- Czyli zarodki z Polski trafiają nie na zachód, lecz na północny zachód?

- Na sto procent nie. Przecież nie ma takiej potrzeby, skoro tam zarodki, które są w nadmiarze, przekazuje się ośrodkom naukowym. Poza tym nie bardzo wiem, o jakiego rodzaju eksperymenty miałoby chodzić.

- Dobrze, potencjalnych zainteresowanych nie ma, ale czy - mimo wszystko - z naszej strony istnieją odpowiednie zabezpieczenia przed tego rodzaju praktykami?

- W Polsce, tak jak w większości państw świata, jest to bardzo rozsądnie rozwiązane. Zapłodnieniem pozaustrojowym zajmują się prywatne ośrodki, które restrykcyjnie pilnują procedur, mają środki na inwestycje i zatrudnienie najlepszych specjalistów.

- To nas różni od wyżej wspomnianej Skandynawii?

- Tak. W Skandynawii mniej więcej połowa zabiegów jest przeprowadzana w uniwersytetach. I jakość procedur jest w nich zdecydowanie niższa niż w ośrodkach prywatnych.

- Jednak instytucja państwa wydaje się bardziej godna zaufania niż czyjś prywatny biznes...

- Jestem przeciwnikiem tego, żeby taką działalnością zajmowały się przede wszystkim państwowe ośrodki. Moim zdaniem istnieje w nich większe ryzyko rozmycia odpowiedzialności. Natomiast w prywatnym ośrodku starannie się wszystkiego pilnuje, bo odpowiednia jakość i zabezpieczenie procedur decyduje o jego być albo nie być.

- Czyli uspokaja pan: na zarodkach pochodzących z Polski nikt nie eksperymentuje ani za granicą, ani u nas.

- Potwierdzam, nie eksperymentuje się. W Polsce również żadna komisja bioetyczna nie wydałaby na to zgody.

- Okazuje się, że Polska nie wdrożyła unijnej dyrektywy dotyczącej dbałości o zarodki...

- Pochodzi ona z 2004 r. Polska co roku narażona jest na kilka milionów złotych kary za to, że tych przepisów nie wprowadziła.

- No tak, tylko się jeszcze zastanówmy, czy to jest "dobra" dyrektywa - a jeśli tak, to dla kogo. Bo poruszamy się wśród kwestii światopoglądowych.

- Dla mnie mankamentem jest to, że nadrzędne znaczenie nad zapisami dyrektywy ma ustawodawca lokalny. Poza tym nie ma w niej niczego złego: jest napisane, że mamy pilnować zarodków i postępować z nimi godnie. Czyli dokładnie to, co robimy.

- Sugeruje pan, że minister powinien się zająć na forum rządu właśnie tym zamiast spekulacjami...

- Zdecydowanie tak. Wypowiedź ministra wywołała wiele niepotrzebnych, złych emocji. A wszystko z braku zrozumienia tematu i wiedzy na temat tego, jak wygląda leczenie. Ja też, gdybym był pacjentem i nie znał tych spraw od środka, to bym pomyślał: no proszę, co oni robią z moimi zarodkami?! Przecież pomysł o handlu zarodkami to jest abstrakcja! Jeżeli dobrze rozumiem, wszystko zaczęło się od pogłoski, że ktoś przez pięć lat nie płacił rachunków tomasz walczak za azot i teraz sobie przypomniał, że może coś mogło być w znalezionej butli. Tymczasem butla okazała się pusta. Czyli, kolokwialnie sprawę ujmując, może się też okazać, że cała dyskusja wokół tego tematu jest całkowicie bezzasadna.

Prof. Krzysztof Łukaszuk

Kierownik Kliniki Leczenia Niepłodności INVICTA