"Super Express": - Rosja ogłosiła embargo na polskie i litewskie przetwory wieprzowe. Powinno nas to dziwić czy powinniśmy zakładać, że jest to jedno z narzędzi polityki międzynarodowej?
Prof. Krzysztof Rybiński: - To jedno z narzędzi, które nie jest czymś nadzwyczajnym w polityce. Nadzwyczajne jest jednak to, jak często i w jaki sposób używa tego Rosja. A używa tego narzędzia zbyt często, głównie w stosunku do słabszych krajów. Inne kraje też to robią, ale zazwyczaj w interesie swoich producentów, używając tego do ochrony rynku. Zatem w inny sposób, niż wykorzystują to Rosjanie. Przedsiębiorca eksportujący mięso drobiowe opowiadał mi, że kiedy Brazylia zaczęła eksportować kurczaki do USA, to amerykańskie służby szybko odkryły jakąś istotną chorobę, nad którą badania potrwają oczywiście kilkanaście lat...
- Na ile to embargo dotknie nas ekonomicznie, a na ile polscy producenci traktowali rynek rosyjski jako obarczony takim ryzykiem?
- Dotknie nas to na pewno, gdyż rynek rosyjski jest dla Polski, a zwłaszcza dla branży spożywczej, ważny. Będą z tego tytułu straty, ale też nie przesadzałbym z obawami. Poprzednie embarga pokazały, że polskie produkty potrafiły trafiać na rosyjski rynek i tak, ale przez kraj trzeci, tranzytowy. Z żywnością jest to trudne, ale polscy producenci są zdolni i elastyczni.
- Premier Tusk ma nadzieję, że zareaguje w tej sprawie Komisja Europejska. Historia takich kroków ze strony Rosji wskazuje jednak, że nigdy nie miała zamiaru.
- Ktoś mądrze powiedział, że UE jest gospodarczą potęgą, ale politycznym karłem. Kraje działają tylko we własnym interesie, a nie wspólnym, i tak będzie tym razem.
Zobacz: Prof. Krzysztof Rybiński w "Super Expressie": Sankcje Zachodu nie zmienią działań Rosji