"Super Express": - Wobec pogarszającej się sytuacji gospodarczej rok 2013 będzie rokiem bezrobocia?
Prof. Krzysztof Rybiński: - Bezrobocie na pewno wzrośnie - wiemy to, ponieważ już nikt chyba nie ma wątpliwości, że to będzie rok stagnacji lub nawet recesji. I od tego, czy czeka nas recesja, czy nie, zależy, jak wysokie będzie to bezrobocie.
- Na razie mówi się, że stopa bezrobocia w 2013 będzie na poziomie 14-15 proc.
- Te 14-15 proc. to stopa bezrobocia przy założeniu, że będziemy mieli do czynienia z PKB na poziomie 0-1 proc. Jeżeli jednak ten rok będzie stał pod znakiem stagnacjo-recesji, czyli PKB kształtującym się między 0 a -1 proc., jak ja to prognozuję, to bezrobocie wyniesie ok. 16 proc.
- Dawno tak źle u nas nie było.
- Pamiętajmy, że bezrobocie rośnie relatywnie wolno w porównaniu z tym, co mieliśmy choćby dekadę temu. Dziś Polacy mają alternatywę - jeżeli nie można znaleźć pracy w Polsce, zawsze można się spakować i wyjechać do krajów UE, w których praca jest. Dlatego, całe szczęście, nie grozi nam sytuacja, jak z początku poprzedniej dekady, kiedy mieliśmy w Polsce dramatyczny poziom bezrobocia, przekraczający nawet 20 proc.
- Jedna osoba - premier Tusk - wierzy, że bezrobocie w Polsce jednak spadnie. Na czym opiera on ten swój optymizm?
- To urzędowy optymizm, który wcale mnie nie dziwi. Kiedy bowiem spojrzy się na prognozy gospodarcze prezentowane przez wszystkie rządy, to wieje z nich dużo większym optymizmem niż z założeń przedstawianych przez niezależnych ekspertów. A że ludzie pesymistów u władzy nie lubią, to i premier Tusk mówi, że będzie lepiej niż wszyscy się tego spodziewamy.
- Ten urzędowy optymizm zawsze rozmija się z rzeczywistością. Niższy niż zakładano poziom PKB w 2012 roku co chwila zmuszał rząd do redefinicji polityki gospodarczej.
- Mylić się jest rzeczą ludzką i w czasach takich jak obecne niespecjalnie ganię tych, których prognozy rozmijają się z rzeczywistością. Natomiast, kiedy realia pokazują, że jest bardzo źle, nie można patrzeć w inną stronę i uparcie twierdzić, że nie jest źle. W bieżący rok nasza gospodarka już weszła w kiepskiej kondycji, nastroje są najgorsze od wielu lat i mam nadzieję, że ten rok potrząśnie rządem.
- A może optymizm premiera zasadza się na tym, że ma poczucie, iż rząd zrobił wszystko, co mógł, żeby walczyć o miejsca pracy?
- Rząd robił swoje kilka lat temu, rozpoczynając za pieniądze podatników, głównie niemieckich i holenderskich, program wielkich inwestycji, które wygenerowały 200 tys. miejsc pracy. Dziś te etaty znikają i sytuację może poprawić tylko sektor prywatny. Oczywiście, jeśli szybko otrząśnie się z szoku, a rząd zniesie bariery do rozwoju biznesu, które cały czas hamują rozwój przedsiębiorczości. Należałoby w tym względzie szybko przeprowadzić reformy i może stagnacja potrwa krócej niż dwa-trzy lata, które prognozuję.
Krzysztof Rybiński
Profesor, ekonomista, rektor uczelni Vistula