Prof. Krzysztof Rybiński

i

Autor: East News

Prof. Krzysztof Rybiński: Idziemy w stronę rewolucji

2013-04-19 4:00

Polacy muszą przywyknąć do obniżenia standardu życia.

"Super Express": - Z danych GUS wynika, że dynamika wzrostu średniej krajowej znacznie spadła. Eksperci oczekiwali wzrostu na poziomie 2,8 proc., a wyszło marne 1,6. Te liczby to kolejny powód do zmartwienia?

Prof. Krzysztof Rybiński: - Gospodarka powoli stacza się w recesję. Firmy, widząc, że zamówienia na ich towary spadają, może poza nielicznymi eksporterami, którzy mają się nieźle, zaczynają ciąć koszty. Zwalniają więc ludzi, a ci, którzy zostają w firmach, są szczęśliwi, że mają pracę i boją się prosić o podwyżki.

- I do tego godzą się na obniżki pensji.

-W niektórych branżach, aby firma przetrwała, pracownicy muszą się godzić na obniżki. Do tego dochodzi permanentny spadek zatrudnienia, które będzie spadać przez kolejne dwa-trzy lata. Tworzy się więc sytuacja, w której rynek pracy jest bardzo trudny dla pracowników. Ludzie to rozumieją, stąd ich niskie żądania płacowe.

- W kieszeniach mniej, a koszty życia rosną...

- Pieniędzy będziemy mieli coraz mniej, ponieważ rosną koszty podstawowych towarów i usług, a rząd zwiększa podatki. Zarabiać z kolei więcej nie będziemy. Polacy muszą więc przywyknąć do obniżania standardu życia.

- Niższe pensje to większe oszczędności, a więc mniejsza konsumpcja. To z kolei wpędzi w kłopoty kolejne firmy, które nie będą miały komu sprzedawać swoich produktów, a nas w kolejną spiralę problemów gospodarczych?

- Do tej pory konsumpcja była nakręcana w dużym stopniu także przez łatwo dostępne kredyty. Dzięki nim i zwiększającym się pensjom kręciło się wszystko. Ponieważ kredyt siada bardzo mocno, a ten mieszkaniowy dramatycznie, trzeba się przygotować na chude lata.

- Polaków może martwić to, że aż 65 proc. z nich może tylko pomarzyć o pensji choćby zbliżonej do średniej krajowej. Tak duża liczba Polaków, która zarabia znacznie poniżej tej kwoty, dowodzi, że rośnie u nas rozwarstwienie społeczne?

- Tak. To zjawisko zresztą charakterystyczne dla wielu krajów, gdzie wąska elita finansowa staje się coraz bogatsza, a rośnie grupa tych, którzy żyją biednie, a niektórzy na granicy ubóstwa. Weźmy na przykład Amerykę. Jeśli z danych statystycznych wyjmie się promil najbogatszych, to okaże się, że sytuacja finansowa większości Amerykanów nie poprawiała się w ciągu ostatnich 20-30 lat. Ich standard życia uległ stagnacji w skali dekad. Wszystkie owoce wzrostu Stanów Zjednoczonych zostały skonsumowane przez najbogatszych. To oczywiście patologia, ale na mniejszą skalę dzieje się to także w Polsce.

- To rozwarstwienie doprowadzi w końcu do kryzysu społecznego, ponieważ, jak wynika z badań, wraz ze wzrostem nierówności zmniejsza się jakość, a więc także długość życia obywateli. Idziemy w tym kierunku?

- Idziemy w stronę przesilenia. Trudno powiedzieć, kiedy ono nastąpi - za dwa lata czy za pięć, ale jeśli obszary biedy będą się rozszerzać, to będziemy mieli do czynienia z gwałtowną zmianą polityczną - albo w postaci rewolucji, albo wojny. I nie chodzi o zmiany na końcu świata, ale tu, w Europie. Idą więc czasy wymagające wielkiej rozwagi od rządzących, aby nie doprowadzić do katastrofy.

Prof. Krzysztof Rybiński

Ekonomista. Rektor Uczelni Vistula