Prof. Kazimierz Kik: SLD ma nowego wroga

2011-05-11 4:00

Przejście z SLD do Platformy Obywatelskiej znanego posła lewicy komentują związani z lewicą wicemarszałek Sejmu Jerzy Wenderlich i politolog prof. Kazimierz Kik

"Super Express": - Przejście Bartosza Arłukowicza pod skrzydła PO to rzeczywiście transfer roku, jak to już okrzyknęły media?

Prof. Kazimierz Kik: - Dla Platformy i samego Arłukowicza zapewne tak. Obie strony na tym zyskują.

- Arłukowicz chyba zyskuje bardziej niż PO.

- Zyski są po obu stronach podobne. Do tej pory PO była postrzegana jako ugrupowanie prawicowe z silnie zarysowanym, skrajnie konserwatywnym skrzydłem Gowina. Po odejściu Olechowskiego brakowało trochę lewego skrzydła. Przed wyborami może stworzyć wrażenie siły politycznej postrzeganej jako ruch o dwóch w miarę zrównoważonych skrzydłach - prawicowym i lewicowym. Może poszerzyć spektrum wyborcze o elektorat lewicowy, który głosował na PO w poprzednich wyborach, ale zwątpił w nią.

- A jak bardzo pomoże to Arłukowiczowi?

- Zwróćmy uwagę, że nie był on członkiem SLD. Należał tylko do klubu parlamentarnego. Obecnie nie przystępuje też do Platformy. Tym samym wybija się na samodzielny ośrodek kreowania w przyszłości punktu ciężkości nowej lewicy. To on teraz będzie przyciągał polityków lewicowych.

- PO już zapowiada, że to nie koniec transferów. Kogo jeszcze mogą ściągnąć?

- Pamiętajmy, że w kręgu ludzi lewicy socjalliberalnej są jeszcze Cimoszewicz, Olejniczak czy Kalisz. Jest też cała grupa twórców idei LiD, która została zmarginalizowana w wyniku przejęcia inicjatywy w SLD przez Grzegorza Napieralskiego. Można więc podejrzewać, że to rzeczywiście dopiero początek procesu.

- Przewodniczący Napieralski ma w tych przepływach swój udział?

- Jedynym winnym jest tu właśnie on. Sposób sprawowania przez niego przywództwa zawęża bazę personalną i ideową lewicy. Tym samym osłabia Sojusz. Dobry przywódca dba o wszystkie klejnoty partii i dowartościowuje najcenniejsze osobowości. Natomiast Napieralski prowadzi politykę eliminacji wybitnych jednostek ze swojego otoczenia. On i jego klika uwierzyli w swoje 14 proc. i są święcie przekonani, że wiatr historii wieje w ich żagle. Tymczasem okazuje się, że nie są w stanie zagospodarować swojego aktywu.

- Zemści się to na nim?

- Napieralski do tej pory musiał się ścierać z PiS, jeżeli chodzi o elektorat socjalny. Wraz z odpływaniem ludzi do ekipy Tuska będzie się teraz musiał ścierać z Platformą, jeżeli chodzi o elektorat socjalliberalny. Czeka go więc walka na dwa fronty.

- Napieralski będzie miał siłę, żeby walczyć z PiS i PO?

- O wiele więcej miał szans, idąc do wyborów z wychylającym się zza jego pleców Arłukowiczem niż Leszkiem Millerem. Odwołanie się do skompromitowanych działaczy lewicowych to, moim zdaniem, droga donikąd. Dodatkowo rozpętanie nagonki antyklerykalnej w roku, kiedy beatyfikowano Jana Pawła II, jest mistrzostwem świata w braku logiki.

- Jak ten dzisiejszy transfer wpłynie na ewentualne rozmowy koalicyjne między PO i SLD? Nie będzie żadnych niesnasek z powodu podkradania kadr Sojuszowi?

- Paradoksalnie sprzyja to koalicji SLD i PO. Jeżeli do Platformy dołączy jeszcze ktoś z lewicy, obie partie będą miały ze sobą wiele wspólnego. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że Sojusz będzie się radykalizował. Podobnie jak PiS ślepo atakuje on rząd Tuska, zajmując tym samym zupełnie niekonstruktywną postawę jako opozycja. Jeżeli doszłoby do dalszej radykalizacji ze strony partii Napieralskiego, to w trakcie kampanii wyborczej może zostać powiedziane za dużo i zniknie możliwość utworzenia koalicji z PO.

Prof. Kazimierz kik

Politolog, Polska Akademia Nauk