"Super Express": - Wyniki sondaży wskazują, że Donald Tusk i PO tracą w oczach 20- i 30-latków. Przed laty właśnie ta grupa wyniosła ich do władzy.
Prof. Kazimierz Kik: - Akurat w tej grupie ta tendencja jest do odwrócenia. W drugiej połowie roku Tuskowi pomoże prezydencja w Unii Europejskiej. Odzyska młodych, prezentując się jako polityk europejski, odpowiedzialny, obecny w towarzystwie znanych osób. To tąpnięcie w sondażach wynika z kilku powodów. Pierwszy to zepchnięcie PO do defensywy przez PiS w związku ze sprawą katastrofy smoleńskiej. Rząd nie wiedział, jak reagować na poczynania Kaczyńskiego i odpowiadał milczeniem. A to kiepska odpowiedź na ofensywę. Drugą sprawą jest spór z rządem prof. Balcerowicza i grupy ekonomistów. To zachwiało zaufaniem do PO. W oczach młodych Balcerowicz uchodzi za autorytet. Inne sprawy to wspólna dla PO i PiS dekompozycja struktur regionalnych partii związana z czystkami oraz naturalne zużycie się partii władzy. Pod naporem opozycji nie była w stanie wykazać się konkretnymi sukcesami.
- Kaczyński w roli premiera nie różnił się aż tak od Kaczyńskiego opozycjonisty. Tusk w opozycji był zaś prężnym politykiem, sprawnie atakującym rząd. W roli premiera jest bezbarwny, rozmyty. Snuje przydługie przemówienia, ale nie zajmuje stanowiska w najważniejszych kwestiach.
- Tuska władza wciągnęła i zużyła, ale był to jego świadomy wybór. Wybrał bycie premierem, pochłonęło go to, a to jest trochę studnia bez dna. Dzięki temu, że PO jest w najsilniejszej grupie politycznej w UE, zdoła to jednak odrobić przy prezydencji. Wyobrażam sobie letni i jesienny najazd na Polskę gwiazd polityki, jak Sarkozy bądź Merkel. Pokażą się z Tuskiem i to młodym będzie imponowało, niezależnie od wyników rządu. Taka odsiecz dla premiera w najważniejszej chwili, przed wyborami.
- Planował to chcąc, żeby wybory były właśnie w trakcie prezydencji?
-Dlaczego nie? Przez ostatnie pół roku Tusk wycofał się nieco z polskiej polityki. Chciał, żeby inni się wykrwawili. To może być skuteczne.
- Wspomniał pan, że PO dała się zepchnąć PiS do defensywy w sprawie Smoleńska. Moim zdaniem zepchnęła się sama. Wiadomo było, że dla wielu wyborców to temat numer jeden. Ale mam wątpliwości, czy akurat dla młodych.
- Rzeczywiście, czynnik smoleński wpływa głównie na starszych, ale PO zaniedbała młodych na wielu innych polach. Nieudana reforma szkolnictwa wyższego, oprotestowana przez studentów i naukowców. W ogóle edukacja, zamieszanie z pierwszoklasistami. Te sprawy dotykają właśnie młodych. I na ten obraz nakłada się krytyka ze strony Balcerowicza i ekonomistów. Do odczuć, które mieli sami wyborcy, dokłada się opinia autorytetów, które potwierdzają: ten rząd jest antyreformatorski.
- Premier myśląc o "elektoracie ciepłej wody w kranie", pomylił się? Może młodzi oczekiwali po PO ofensywy reformatorów. Tusk i liderzy PO budowali swój wizerunek jako prężnych i wciąż młodych polityków. Tymczasem przyszli i oklapli na fotelach. Nawet w piłkę grają jakby rzadziej...
- To prawda, ale akurat Tusk osobiście jako tako się tu broni. Zawiedli raczej wszyscy inni, całe otoczenie. Minister Klich, minister Grabarczyk, minister Kudrycka... To problem selekcji negatywnej we wszystkich partiach, ale w rządzącej zawsze najbardziej widoczny. Z otoczenia wodza usuwa się tych, którzy mogą być partnerem dla lidera, ale też mogą mu zagrozić. Ich miejsce zajmują ludzie skuteczni, ale jednak tylko wykonawcy. Jak budowano rząd PO? Grabarczyk przez lata był planowany na ministra sprawiedliwości. "Rzucono go na odcinek" infrastruktury. Zdrojewski miał być ministrem obrony, a zajmuje się kulturą. Takie przykłady są niemal w każdym resorcie. Rząd budowany przez wewnątrzpartyjne układy, a nie według kompetencji, musi szwankować. I ciągnąć w dół Tuska, całą PO.
- Czar Tuska przestał działać, ale nie bardzo widzę, czyj działa w jego miejsce.
- Polacy są społeczeństwem po przejściach i nie wiem, czy czas takich "gwiazd" w polityce właśnie z Tuskiem się nie kończy. Wyborcy wyczuwają, że te "gwiazdy" ich zawodziły. Spodziewali się zbyt wiele. W związku z tym gwiazda Napieralskiego też zapłonie tak sobie, maksymalnie na 16-17 proc.
- Czy problem nie leży w tym, że dzisiejsi młodzi to już inna grupa niż 4-5 lat temu? Kiedyś widać to było po kolejnych władzach NZS. Jedno było antykomunistyczne, po kilku latach było liberalne... Młodzi się zmieniają, a Donald Tusk ten sam.
- Pytanie, czy którakolwiek z obecnych partii jest na miarę aspiracji najmłodszych wyborców? Takich do 24. roku życia? To jest pokolenie bez iluzji politycznych i ideowych. Patrzą na świat, nie mają w kraju żadnych wzorców. Ich poprzednicy byli przesunięci w prawo, w stronę konserwatyzmu, nawet religijności. Mieli wzorzec, jakim dla wielu był Jan Paweł II. Dziś życie polityczne jest też wyjałowione z osobowości. Mamy w nim ludzi niewątpliwie zdolnych, ale są oni dopiero materiałem na polityków. I Platforma też wcale młodych nie zachwycała, ale zagrała jako mniejsze zło. W kolejnych latach młodzi coraz częściej będą uciekali od polityki, lekceważąc ją, a nawet lekceważąc demokrację.
Prof. Kazimierz Kik
Politolog. Uniwersytet im. J. Kochanowskiego w Kielcach