– A jak w takim razie ocenia pan program zaprezentowany podczas kongresu?
– To jeszcze nie jest program. To dopiero zarys programu, punkt wyjścia, ale bardzo istotny. Przede wszystkim z ust premiera Mateusza Morawieckiego znów poszedł ważny sygnał.
– To znaczy?
– Szef rządu przedstawił znów swoją piątkę, choć tym razem formalnie tak nienazwaną. Te pięć punktów to zmiany w służbie zdrowia, edukacji, energetyce, inwestycjach infrastrukturalnych i ochronie środowiska. Przynajmniej pierwsze dwa punkty są kluczowymi sprawami dla Polaków. Bo wszystkich dotyczą problemy służby zdrowia i edukacji. Dlatego premier udowodnił, że ma słuch społeczny. Że wie, co dla wyborców jest najważniejsze. To na pewno przyniesie punkty partii rządzącej.
– Tyle, że w przypadku edukacji już pojawiły się zarzuty, że PiS jest w tym momencie niewiarygodny, bo przecież mamy „deformę edukacji”, chaos?
– Niekoniecznie. Bo czym innym jest to, jak reformę przeprowadzono – tu faktycznie doszło do błędów, a czym innym sama jej zasadność. Rząd AWS-UW wprowadził bardzo szkodliwe reformy edukacji i szkolnictwa wyższego. Zlikwidowano gimnazja, w szkołach wyższych wprowadzono dwustopniowe studia. Rząd PiS zlikwidował gimnazja, co docelowo będzie zapisane na plus. A stawiając w kampanii tematy edukacji, pokazuje, że na tych sprawach naprawdę mu zależy.
– Jest mowa o ochronie środowiska. A jednocześnie w ostatnim dniu prezes PiS odbiera kwiaty od górników. Co stoi w sprzeczności z hasłami choćby lewicy, która chce likwidacji kopalń w ogóle?
– Ale premier Morawiecki zapowiedział reformę polskiego systemu energetycznego. To oznacza, że stanowisko Polski w sprawie ochrony środowiska jest jasne. Polska nie będzie się sprzeciwiała przechodzeniu na bardziej ekologiczne rozwiązania. Ale będzie domagała się od partnerów partycypacji w kosztach tych zmian.