"Super Express": - Podczas spotkania premiera Tuska z działaczami PO używano dość specyficznego języka. Padło m.in. słowo "pisior". Czy ono nie razi? Mężowie stanu powinni go używać?
Prof. Jerzy Bralczyk: - Chodzi tu o sufiks "or". Ten zrostek jest dość rzadki w funkcji negatywnej, ale czasem w polszczyźnie się pojawia. Słowa "jęzor", "bachor" mogą być tu przykładami. Bo normalne jest, że tworzy się derywaty od skrótu PiS. Mówimy "pisowiec" i nikogo to nie razi. A sam "pisior" jest nieprzyjemny, może nieprzyjazny, trochę kpiący. W roboczym slangu partyjnym czy niepublicznej rozmowie politycznej pewnie takie sformułowania się pojawiają i trudno jest to szczególnie potępiać. Gorzej, jeśli pojawiają się publicznie, bo mają charakter pejoratywny. Czy obraźliwy? To chyba byłoby za wiele powiedziane. Raczej lekceważący. Przypuszczam, że w konwencji półtowarzyskiej, półroboczej i gorsze sformułowania czasem padają.
- "Pisior" to nie jest slangowe określenie narządów intymnych?
- Ja tego słowa nie słyszałem w takich odniesieniach. Trudno mi powiedzieć, czy rzeczywiście się gdzieś pojawiało. Ale jeśli pan pozwoli, sprawdzę w "Słowniku Seksualizmów Polskich" Lewinsona.
- Oczywiście.
- No coż, nie ma tutaj takiego hasła.
- Funkcjonują też inne określenia. Np. "pisuar" na członka lub sympatyka PiS.
- To już jest rodzaj kalamburu. A one bywają czasami na granicy akceptowalności. Nie sądzę, żeby to kiedykolwiek funkcjonowało jako określenie negatywne. Na szczęście w naszym języku politycznym na ogół brak określeń, które by deprecjonowały przez odniesienie do wulgaryzmów czy słów ośmieszających. Pamiętam, jak mówiono "uwole" lub "udecy", co miało się odnosić do ubeków, ale to nigdy nie przekroczyło jakiejś granicy obrażania. W "pisiorze" bym się tego nie dopatrywał.
- Podczas spotkania padło też ciekawe określenie "wzmożenie moralne". Co sądzi o nim językoznawca?
- Jako żartobliwe może nawet się podobać. Wzmożenie wskazuje, że coś występuje w większym natężeniu. O wzmożeniu moralnym możemy mówić, gdy u kogoś występuje wieksza moralność. Ale tutaj to jest mówione ironicznie i jak rozumiem - używane przez tych, którzy do tego wzmożenia akcesu nie zgłaszają.