„Super Express”: – Polskie Stronnictwo Ludowe podjęło decyzję o wyjściu z Koalicji Europejskiej i powołaniu Koalicji Polskiej. Czy to łabędzi śpiew ludowców, czy też ważne wydarzenie dla polskiej sceny politycznej?
Jarosław Flis: – Nie przesadzajmy z tym łabędzim śpiewem. Ludowcy byli składani do grobu wielokrotnie. Nie oni jedni. Do grobu składano SLD, PO nawet PiS, które dziś rządzi. Na pewno ludowcy są w tarapatach, ale któż z nich w przeszłości nie był. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że Polskie Stronnictwo Ludowe idąc samodzielnie, budując coś wokół siebie, mają pewien potencjał.
– Propozycję wobec PSL skierowało Prawo i Sprawiedliwość. To możliwe, że partia rządząca „przejmie” ludowców?
– Przejęcie przez PiS lokalnych struktur PSL byłoby bardzo ryzykowne. Z prostej przyczyny – ludowcy nakryliby PiS czapkami. Z kilku powodów. Po pierwsze – struktury PSL są na wsiach bardzo mocne. Jeśli chodzi o partię rządzącą, to jej słabością są właśnie mizerne struktury lokalne. Po drugie – członkowie PSL są przyzwyczajeni do prawdziwej demokracji. Tam się prezesa wybiera naprawdę. W ciągu ostatnich kilku lat lider formacji został zmieniony – Waldemara Pawlaka zastąpił Janusz Piechociński, potem miejsce Piechocińskiego zajął Władysław Kosiniak-Kamysz. Do zmian prezesa dochodziło i wcześniej. W Prawie i Sprawiedliwości takie coś w ciągu ostatnich kilkunastu lat nie miało miejsca i jest nie do pomyślenia.
– Ale teraz są opinie, że PSL samodzielnie nie ma szans. Że idąc w Koalicji Europejskiej stracili część elektoratu na rzecz PiS?
– To prawda. Ale podobnie jest w wyborach prezydenckich. Proszę zwrócić uwagę, że PSL zazwyczaj słabo wypada w wyborach prezydenckich, znacznie lepiej w parlamentarnych i najlepiej w samorządowych. Siłą tej formacji jest to, że jej elektorat wcale nie jest elektoratem ludowców jako partii, ale konkretnych osób. To na te osoby PSL głosuje. A więc prawdziwym zagrożeniem ze strony PiS-u byłaby dla PSL sytuacja, w której partia rządząca pozyskałaby jakichś znaczących działaczy, nie tylko pojedyncze osoby w stylu Andżeliki Możdżanowskiej. Idąc samodzielnie PSL może więc liczyć na silne struktury lokalne, rozpoznawalnych i popularnych w okręgach kandydatów. Ma też jeszcze jeden atut, nie do przecenienia.
– Jaki?
– To wyraźny zwrot Platformy i całej Koalicji Europejskiej w lewą stronę. Oczywiście wiele zależy od tego, co zrobi PO. Jednak zaproszenie Wiosny do Koalicji Europejskiej ewidentnie będzie wypychać z KE konserwatywne skrzydło. Tymczasem jak wynika z badań, niewiele mniej niż połowa wyborców PO w czasach świetności tej formacji deklarowała się jako konserwatyści, ludzie o poglądach prawicowych. Te 40 procent wyborców Platformy to 20 proc. wyborców w ogóle. Jeżeli co czwarty z nich zagłosowałby na PSL, to daje to 5 proc. i wynik powyżej progu wyborczego. Chodzi o ludzi, którzy nie chcą głosować na PiS, ale mocne określenie się PO po lewej stronie może ich zniechęcić do Koalicji Europejskiej. I po tych wyborców może sięgnąć Polskie Stronnictwo Ludowe.
– PSL nie jest jedyną formacją zabiegającą o tych ludzi.
– Ale nie wiadomo, jak sobie z kryzysem po porażce poradzi Kukiz’15. Ta formacja jest niewątpliwie w tarapatach. PSL ma szanse większe z uwagi na mocniejsze struktury i sprawność organizacyjną.
– Pytanie jednak, czy pod szyldem Koalicji Polskiej stronnictwo ma szansę na przekonanie do siebie wyborców?
– Wydaje się, że mogą zastosować manewr Zjednoczonej Prawicy, która jest sojuszem kilku ugrupowań, ale startuje jako PiS. Tu może być podobnie – powstanie sojusz w postaci Koalicji Polskiej. Ale w wyborach wystartuje pod szyldem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zresztą, co ciekawe, to jedyna licząca się partia, która ma słowie „Polskie” w swojej nazwie. Oczywiście zobaczymy, jak ostatecznie zachowają się liderzy PO. Zobaczymy, kto do takiej koalicji z ludowcami dołączy. Myślę, że ludzie tacy jak Kazimierz Michał-Ujazdowski, mogą skusić się na start ze wspólnej listy.
– Czy Prawo i Sprawiedliwość jest dziś już na pewnej drodze do wygranej w wyborach, czy też właśnie taki ruch jak PSL może jeszcze w tym partii rządzącej przeszkodzić?
– Doświadczenie uczy, że zbytna pewność siebie i pycha mogą być w polityce zgubne. To prawda, Prawo i Sprawiedliwość uzyskało bardzo dobry wynik i dużą przewagę nad głównymi konkurentami. Frekwencja była rekordowa. Ale w kolejnych wyborach, do Sejmu i Senatu ta frekwencja będzie jeszcze wyższa. Różnica głosów między PiS i KE w liczbach bezwzględnych wyniosła 200 tysięcy. To dystans do odrobienia. Zobaczymy co zrobi Prawo i Sprawiedliwość, co Koalicja Europejska, co ruch związany z PSL. Wszystko jeszcze może się wydarzyć.