"Super Express": - Podziela pan oburzenie ks. Isakowicza-Zaleskiego w sprawie bp Wiktora Skworca? Na metropolicie ciążą podejrzenia o współpracę z SB.
Prof. Jan Żaryn: - Oburzenie to złe słowo. Niemniej pamiętam opinie historyczne wydane przez dr. Andrzeja Grajewskiego i ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego dotyczące zawartości akt bp. Skworca. Znam też same akta i niewątpliwie wskazują, że SB udało się znaleźć sposób na zaszantażowanie go. W świetle niepraworządnych przepisów PRL, przestępstwem gospodarczym.
- Jak w świetle tych dokumentów można ocenić stopień współpracy bp Skworca z SB?
- Dokumentacja SB bez wątpienia wskazuje na to, że rozmowy, które ówczesny ks. Skworc prowadził z bezpieką, miały charakter, który można określić jako przekazywanie informacji poufnych stronie wrogiej Kościołowi.
- O kontaktach ks. Skworca miał jednak wiedzieć bp Herbert Bednorz. Nie były to kontrolowane przecieki?
- Tak, potwierdza to w swojej analizie dr Grajewski. Choć taka relacja została przekazana przez stronę zainteresowaną w tym sporze, nie ma powodów, żeby w nią wątpić. Tym bardziej że od lat 60. XX wieku w diecezji katowickiej istniały "filtry" - podejmowano próby "werbowania" funkcjonariuszy. Dzięki czemu Kościół miałby być dobrze poinformowany o zagrożeniach. Akta świadczą jednak, że ks. Skworc, nawet jeśli rzeczywiście prowadził grę pobłogosławioną przez bp. Bednorza, nie powinien wielu informacji przekazywać. Np. tych dotyczących Kazimierza Świtonia i jego działalności, która może przeszkadzała biskupowi, ale SB nie powinna mieć tych informacji.
- Czyli zapewnienia bp. Skworca, że nigdy nie zaszkodził Kościołowi, ani nikomu, należy brać z rezerwą?
- Po lekturze teczki bp. Skworca jako historyk nie potrafiłbym z przekonaniem napisać zdania, że osoba występująca jako tajny współpracownik nikomu nie zaszkodziła i nie powiedziała zdania, które mogło być wykorzystywane przeciwko osobie w tym zdaniu występującej.
- Sprawa bp. Skworca to kolejna porażka kościelnych komisji historycznych? Znów nie potrafiły dokładnie zbadać przeszłości ludzi Kościoła?
- Mogę zaświadczyć, że wiele tych komisji wykonało olbrzymią, warsztatowo doskonałą pracę. Natomiast wyniki ich prac to kwestia biskupa czy prowincjała zakonu. Oni decydują, czy należy je upowszechniać, wyciągnąć wewnętrzne konsekwencje. O ile wiem, wiele z tychże wniosków owocowało konsekwencjami wobec kapłanów, którzy byli osobowymi źródłami informacji.
- Te mechanizmy nie zadziałały?
- Widocznie komisji kościelnej bliższe było stanowisko dr Grajewskiego niż ks. Isakowicza-Zaleskiego. Choć uważam, że dr Grajewski jest świetnym historykiem, wręcz jednym najlepszych w Polsce, to w tej konkretnej sprawie analizy poprowadziłbym zupełnie inaczej niż on.
Prof. Jan Żaryn
Historyk. Specjalista od dziejów Kościoła