"Super Express": - Gen. Jaruzelski, nie chcąc komentować wyroku sądu wobec autorów stanu wojennego, przypomniał jednak zamach majowy z 1926 roku. W przeciwieństwie do 13 grudnia 1981 roku akcja Józefa Piłsudskiego miała być dla Polski złem. Jest tu jakaś analogia?
Prof. Jan Żaryn: - Między tymi zdarzeniami jest tyle różnic, że dokonywanie na siłę takich porównań służy tylko dezinformacji.
- Sąd określił autorów stanu wojennego przestępcami. To samo można powiedzieć o twórcach zamachu majowego?
- Nie. To była próba przejęcia władzy jak na tamte czasy dość zrozumiała, podejmowana też w innych krajach europejskich. Nie jestem jednak miłośnikiem zamachu majowego. Przyspieszył on upadek systemu demokratycznego w odradzającej się Polsce. Nie tylko nie dopuszczał opozycji do współudziału w rządzeniu, ale stosował wobec niej surowe represje.
- Stan wojenny jest broniony jako mniejsze zło, które uchroniło kraj przed interwencją sowiecką lub wojną domową. Zamachu majowego nie da się tak usprawiedliwić.
- To był zupełnie inny kontekst historyczny. W międzywojennej Polsce panował chaos spowodowany rozdrobnieniem politycznym, mniejszości narodowe nieustannie kontestowały nową państwowość... Piłsudski chciał uzdrowić system polityczny, co uzasadniał propagandowo słowem "sanacja". Zamiast lekarstwa jednak sprowadził na kraj nową chorobę - autorytaryzm.
- A jakie cele przyświecały w 1981 roku Jaruzelskiemu?
- Czego by nie mówić o Piłsudskim, to na pewno nie działał w interesie jakiegoś państwa zewnętrznego lub grupy, która by mu służyła. Zamach majowy był suwerennym aktem. Natomiast Jaruzelski próbował leczyć podmiot obcy wobec narodu polskiego, a konkretniej - instytucje państwa zainstalowanego w Polsce przez obce mocarstwo.
- A jednak zamachu majowego nigdy nie osądzono tak jak stanu wojennego.
- Niezupełnie. Ekipę piłsudczyków, która nie chciała dzielić się z opozycją władzą ani odpowiedzialnością, osądziła historia. Tym weryfikatorem był wrzesień 1939. Niezwykle ostra krytyka medialno-polityczna i odsunięcie od władzy przez rząd na wychodźstwie najważniejszych piłsudczyków były swoistą karą za doprowadzenie do klęski wrześniowej.
- Czy dziś jednak nie patrzymy na Piłsudskiego przez pryzmat wielkiego zwycięstwa z 1920 roku, zapominając o zamachu majowym?
- Tak, ale z drugiej strony gen. Jaruzelskiego oceniamy głównie za stan wojenny, zapominając o tym, że był informatorem ps. "Wolski", czyścicielem armii w 1968 roku, współodpowiedzialnym za masakrę na Wybrzeżu, pacyfikatorem Radomia i Płocka. Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno mieć wątpliwości, który z nich - Piłsudski czy Jaruzelski - jest postacią pozytywną, a który negatywną w najnowszej historii Polski.
Prof. Jan Żaryn
Specjalista od narodowej demokracji