Prof. Jan Miodek: W finale rozstrzygną rzuty karne

2010-07-10 15:34

Kto wygra mistrzostwa świata - zastanawiają się, oceniając przebieg turnieju, znani kibice piłki nożnej

"Super Express": - Komu pan oddał serce na tym mundialu?

Prof. Jan Miodek: - Nikomu. Staram się być w piłce nożnej obiektywny. Byłbym fałszywy, gdybym teraz na siłę chciał komuś swoje serce przypisać. Ja lubię: Holendrów, Hiszpanów, Niemców, Brazylijczyków... Ale żadnej z tych drużyn nie lubię w sposób szczególny.

- Jaki wynik typuje pan w finale?

- Widzę absolutną równorzędność obu zespołów. Najbardziej prawdopodobny jest remis. Może więc o wszystkim rozstrzygną rzuty karne.

- A ja stawiam na wygraną Holendrów...

- Trzeci raz będą w finale. W perspektywie historycznej może im by się bardziej należało. W latach 70. na pewno byli najlepsi na świecie, a nie udało im się wygrać, bo dwa razy grali finały na boiskach gospodarzy turnieju. Ale i Hiszpania jest doskonała.

- Największe rozczarowanie tego turnieju?

- Brazylia i Argentyna.

- A pozytywne zaskoczenie?

- Holandia i Niemcy. Ale nie jest to wielkie zaskoczenie. Wiadomo, że obie drużyny zawsze są klasą.

- Jak na tle mundialowych drużyn wypada reprezentacja Polski?

- Jest na poziomie Wysp Owczych. Bezdenne dno. Po wojnie jeszcze nie byliśmy w takim kryzysie, jak w tej chwili. To opinia brutalna, ale wydaje mi się, że obiektywnie racjonalna.

- Czyli Polska, Wyspy Owcze, Andora i San Marino to byłaby grupa śmierci?

- Tak. To bardzo smutne. Nawet pod wodzą Smudy nie byli w stanie strzelić bramki. Jak się nie zacznie szkolenia młodzików - praca nad techniką, nad geometrią piłkarską - to będzie coraz gorzej.

- Gra pan w piłkę. Na jakiej pozycji?

- Na środku ataku.

Prof. dr hab. Jan Miodek

Szef Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego, członek PAN i Rady Języka Polskiego