Prof. Jan Hartman

i

Autor: ARCHIWUM

Prof. Jan Hartman: Trochę mi głupio, ale Barroso się nie obrazi

2014-05-09 4:00

Prof. Jan Hartman, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego komentuje zamieszanie w sprawie niedoszłego doktoratu honoris causa dla Jose Manuela Barroso, szefa Komisji Europejskiej.

„Super Express”: - Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso nie dostanie doktoratu honoris causa od Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jedni są oburzeni, ale inni podkreślają, że to UJ powinien decydować o tym, kogo nagradza.
Prof. Jan Hartman: - Uniwersytet powinien przeprowadzać i stało się źle, niefortunnie, że zbyt wcześnie upubliczniono całą tą sprawę. Może należało to przeprowadzać przez inny wydział? Bardzo nad tym ubolewam, trochę mi głupio, ale mam nadzieję, że moja uczelnia wykaże się mądrością i wyjdzie z tego z twarzą.
Przez kogo źle się stało? Przyznam, że raczej stoję po stronie profesorów i ich prawa do decyzji, bo nie podoba mi się wymuszanie przez europosłankę Różę Thun tego, żeby komuś nadać doktorat...
Tu nie ma mowy o tym, żeby ktoś kogoś zmuszał. Rektor miał taką ideę, bo uhonorowanie kogoś takim tytułem zwykle wychodzi od rektora albo kogoś wysoko postawionego wśród władz uczelni. Później szuka się wydziału, który byłby najbardziej odpowiedni do takiej promocji. I wydaje mi się, że rektor nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, że kadra wydziału politologii jest... No powiedzieć o nich, że mają prawicowe poglądy, to więcej niż eufemizm. Nieco niefortunnie procedowano tą sprawę, ale nie można zarzucić władzom UJ, że upolityczniają doktoraty honoris causa.
Te zarzuty pojawiły się z obu stron.
To prawda, ale Barroso jest szefem Komisji Europejskiej, która jest komisją wszystkich Europejczyków, a więc doktorat przyznaje mu się bądź nie, ale jako urzędnikowi, który jakoś się zasłużył. A nie jako politykowi czy obywatelowi Barroso. Jego osobiste poglądy są tu mało istotne. Wszyscy jesteśmy beneficjentami Unii Europejskiej i decyzji Komisji, więc taki doktorat nie byłby niczym zaskakującym. Gdyby miał bardzo prawicowe poglądy, też nie miałoby to znaczenia.
W przypadku np. Rocco Buttiglione, który był zbyt katolicki na komisarza UE też by nie miało?
Nieprzypadkowo opór przeciwko Buttiglionne był w europarlamencie, a więc ciele politycznym, a nie na uczelni, która zajmowałaby się jego doktoratem honoris causa. Barroso jest politykiem i jest przyzwyczajony do takich sytuacji, więc się nie obrazi, ale wyszło źle ze względu na opinię publiczną.

Prof. Jan Hartman, filozof, Uniwersytet Jagielloński

Nasi Partnerzy polecają