"Super Express": - Firma budowlana warszawskiego radnego PO Piotra Kalbarczyka wygrała kilka intratnych przetargów przy budowie Stadionu Narodowego w czasie, kiedy budowę nadzorowali już jego partyjni koledzy. To klasyczny przykład kolesiostwa?
Prof. Jan Hartman: - Ta sprawa dowodzi tylko, że w ogóle mamy w Polsce problem z przetargami i prawo, które je reguluje, jest powszechnie krytykowane. Trudno mi więc zrozumieć, czemu do tej pory nie udało się go zmienić.
- W czym tkwi największy problem?
- Przetargi są nietransparentne, a główna zasada ich funkcjonowania, czyli zwycięstwo najtańszych ofert, zachęca do korupcji. Przecież tak się formułuje przetargi, aby tylko jedna firma mogła sprostać wymaganiom.
- To daje pole do nadużyć?
- Niestety, skorumpowani urzędnicy czy zarządcy różnych publicznych dóbr zawsze znajdą sposób, żeby ominąć przepisy i przeprowadzić korupcyjną zmowę. Czasami to nie musi być zmowa, która zakłada przekazanie łapówki, ale po prostu zwykłe wykorzystanie znajomości i załatwianie kolegom milionowych kontraktów.
- Dlatego wydaje się podejrzane, że polityk rządzącej partii realizuje prace przy publicznej inwestycji.
- Kiedy przyjrzeć się bliżej każdej wielkiej inwestycji, znajdzie się jakieś elementy korupcji. Nie mamy bowiem wysokiej kultury życia publicznego i gospodarczego. Nadal jesteśmy społeczeństwem, w którym więzi społeczne opierają się na prywatnych stosunkach i załatwianie sobie różnych rzeczy uznaje się w Polsce za etycznie dopuszczalne. Zachęca do tego także złe prawo.
- Jeśli chodzi o prawo, to nie ma pan wrażenia, że wśród naszej klasy politycznej panuje taki klimat, że nie warto zmieniać czegoś, co może przynieść korzyści?
- Niestety, to głębszy problem polskiej polityki, która jest w jakimś stopniu finansowana nieformalnie przez różne podmioty ekonomiczne, także państwowe. Przecież każda większa partia polityczna ma swoje publiczne folwarki, nad którymi tradycyjnie panuje.
- Ryba psuje się od głowy?
- Bez wątpienia. Tym bardziej że trudno sobie wyobrazić, że jakaś większa formacja polityczna mogłaby się rozwinąć bez grzechów pierworodnych.
- Obecnie rządząca partia nie wybija się na tle innych? Kiedyś nazywano ich liberałami-aferałami...
- Każde znaczące ugrupowanie ma swoje za uszami. PO nie jest ani lepsza, ani gorsza na ich tle.
- A nie jest tak, że jak jedna partia rządzi za długo, pozwala sobie na zbyt wiele?
- Z jednej strony ma dużo legalnych środków z budżetu państwa, jest bardziej ostrożna i ma wewnętrzny system samooczyszczania się. Jednak z drugiej - ma znacznie więcej powiązań i znacznie więcej osób zgłasza się z propozycjami korupcyjnych układów. I niestety, taki Donald Tusk nie jest w stanie upilnować tego, że ktoś w terenie narozrabia.
- Jakąś odpowiedzialność jednak ponosi za swoją partię.
- Na obrzeżach partii władzy nie brakuje cwaniaków, którzy kombinują, jakby tu dorobić na boku. Ważne jest jednak, jak partia reaguje, kiedy taka sprawa wyjdzie na jaw. A kiedy ktoś ma silne przywództwo w partii, taka reakcja jest tyleż oczywista, co łatwa, ponieważ szefa nic nie kosztuje, aby jakiegoś anonimowego pana wyrzucić z partii.
Prof. Jan Hartman
Filozof, wykładowca UJ