"Super Express": - Jacek Karnowski jest uważany za dobrego samorządowca, popiera go też większość mieszkańców Sopotu. Jednocześnie ciąży na nim pięć zarzutów o korupcję, a Platforma wystawia jego kandydaturę na stanowisko prezydenta tego miasta. Czy coś tu pana nie razi?
Prof. Jacek Hołówka: - Można oczekiwać, że wyjątkowo w takiej sytuacji sądy będą działać sprawniej i zechcą zastosować jakąś metodę szybszego rozpatrzenia sprawy, choćby bezpośrednio na wniosek ministra sprawiedliwości. Nie ma powodu, by sprawa o bardzo silnym wydźwięku politycznym miała czekać wraz z innymi w kolejce. Zasada równości wszystkich wobec prawa nie mówi, że każdy ma równie długo czekać przed sądem na wyrok, ale że niezależnie od piastowanego stanowiska będzie tak samo oceniany przez sąd. Problem, jaki powstał w tej chwili, prowadzi do impasu. Utrzymywanie tego impasu jest szkodliwe dla wszystkich w sensie moralnym, politycznym i administracyjnym.
- Czyli politycy Platformy się pospieszyli.
- Tak. Zrobili odwrotnie, niż trzeba. Zamiast przyspieszyć działania sądowe, najpierw podjęli decyzje administracyjne wobec człowieka, na którym ciążą poważne zarzuty.
- Dwa lata temu, gdy wybuchła afera wokół Jacka Karnowskiego, premier Tusk powiedział, że taki człowiek nie powinien być prezydentem miasta. Natomiast dziś jego kandydaturę popierają politycy z pierwszej linii PO Sławomir Nowak i Grzegorz Schetyna.
- To brak konsekwencji. Widać, że interesy partyjne są tutaj silniejsze niż trzymanie się zasad, które są jednoznacznie sformułowane i które powinny być głównym wskaźnikiem dla podejmowania takich decyzji.
- Dziwne, że Platforma nie boi się takiego ruchu. Może dlatego, że ma dzisiaj władzę niemalże absolutną, a ta - jak wiemy - absolutnie demoralizuje.
- To prawda. Polityka ma to do siebie, że nie zawsze przyciąga najbardziej przekonujących ludzi, pozwala im działać w sposób mało uzasadniony i uczy ich bezkarności. Ten rodzaj polityki w Polsce wciąż dominuje, bo wyborcy są dość tolerancyjni i mają krótką pamięć. Albo Platforma się nie boi i chce zadrzeć z wyborcami, albo uważa, że staną murem za nią i za panem Karnowskim - a jeśli tak, to nieźle to wykalkulowała.
- Sławomir Nowak mówi, że w Polsce istnieje zasada domniemania niewinności i dotyczy ona również Karnowskiego.
- Nie, tutaj nie ma ona zastosowania. Natomiast obowiązuje inna zasada - że osoby piastujące stanowiska publiczne muszą być poza wszelkim podejrzeniem. Nie ma żadnego powodu, by ta zasada była celowo stawiana w konflikcie z zasadą mówiącą: "jest niewinny dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej". Obie zasady w wielu krajach funkcjonują bez jakiejkolwiek kolizji. W Polsce też powinny.
- Podobnie w wielu krajach zachodnich do tego, by zdymisjonować polityka, wystarczy dowód np. w postaci jego podejrzanej rozmowy z biznesmenem. Czy polityków nie obowiązują wyższe standardy?
- Nie. Mylimy tu dwie różne sprawy. Co innego zarzucać komuś niewłaściwy sposób zachowania, a co innego zarzucać mu czyny, które są karalne. Sąd wypowiada się na temat tych czynów, a nie na temat tego, czy oskarżony jest przystojny albo dobrze wychowany - o tym mówią media i opinia publiczna. Jeśli sąd oczyścił kogoś z zarzutów, to sprawa jest ostatecznie zamknięta i człowiek ten może kandydować na prezydenta miasta. Wtedy nie można mu już sugerować popełnienia tamtych czynów, a osoby, które postawiły mu zarzuty, dopuściły się oczerniania i pomówienia bez uzasadnienia.
Prof. Jacek Hołówka
Filozof i etyk, wykłada w Instytucie Filozofii UW