Prof. Henryk Domański: W niedzielę przesądziły różnice światopoglądowe

2010-07-06 14:00

Dlaczego zwyciężył Komorowski? Dlaczego przegrał Kaczyński? Jaka teraz będzie Polska? Na łamach "SE" zastanawiają się nad tym socjolodzy i rzecznicy sztabów wyborczych.

"Super Express": - Czym i kogo przyciągali do siebie kandydaci?

Prof. Henryk Domański: - Jarosław Kaczyński wzbudził zaufanie i sympatię ludzi swoją nieporadnością. Nie umie prowadzić samochodu, nie ma konta w banku, jest starym kawalerem. Natomiast na poziomie programowym, podobnie jak jego brat, głosi potrzebę wyrównywania nierówności społecznych, niesienia pomocy tym, którym się nie powiodło, którzy obawiają się utraty pracy. Skala ubóstwa w Polsce jest dość znacząca, stąd duże zapotrzebowanie na tego typu hasła.

- Jak na tym tle wypada Bronisław Komorowski?

- On sam bynajmniej nie reprezentuje światopoglądu liberalnego, ale jest kojarzony z Platformą, która przez lata mocno podkreślała w swoim programie liberalizm gospodarczy. Marszałek jest kojarzony z takimi postaciami, jak Leszek Balcerowicz czy Janusz Lewandowski. Nie daje gwarancji bezpieczeństwa socjalnego i nie wzbudza zaufania u ludzi o mniejszych kwalifikacjach zawodowych.

- Dlatego wieś była nadreprezentowana w elektoracie Kaczyńskiego?

- Tak. Choć poparcie dla niego wynika również z tradycjonalizmu tamtych społeczności i niechęci do nagłych zmian. Bardziej przemawia do nich wizja stabilności Kaczyńskiego, która daje nadzieję na spokój, na to, że nie pojawi się tam z dnia na dzień np. jakaś inwestycja zagraniczna. Co więcej, Kaczyński jako pierwszy wystąpił z hasłem rozwoju zrównoważonego jako przeciwieństwa rozwoju aglomeracyjnego. Pamiętajmy jednak, że przeciętny wyborca nie wsłuchuje się w szczegóły programowe kandydatów. On operuje skojarzeniami i kieruje się intuicją. Tym bardziej że programowo czy światopoglądowo obaj kandydaci specjalnie się nie różnią.

- Choć na Komorowskiego głosowali ci bardziej liberalni obyczajowo.

- Głosowali na niego zwolennicy Platformy, a ta jest bardziej "otwarta" na różne nowinki obyczajowe niż PiS. Głosy na Komorowskiego oddali też ludzie o lewicowych poglądach, ale nie socjalistycznych czy komunistycznych.

- Czy rację mają sondaże, według których ludzie o średnim i wyższym wykształceniu głosowali na Komorowskiego, a ci z wykształceniem podstawowym na Kaczyńskiego?

- To obraz czarno-biały, a w stosunkach społecznych i politycznych nie zachodzą zależności deterministyczne, lecz probabilistyczne. Współczesną polską inteligencję można podzielić na trzy części: zwolenników Platformy, PiS i SLD. Myślę, że te 66 proc. byłych wyborców Napieralskiego, którzy, jak wiemy, zagłosowali na Komorowskiego, stanowi inteligencki elektorat SLD. Jeśli chodzi o podstawowe segmenty struktury społecznej, to właśnie Komorowski przyciągnął dużą część inteligencji, a zwłaszcza specjalistów w zawodach, które wymagają dużej złożoności i wyższego wykształcenia. Gdyby abstrahować od struktury społecznej, to na kandydata PO zagłosowali też zwolennicy ochrony praw mniejszości narodowych i seksualnych, politycznego otwarcia na Zachód, preferowania kontaktów bardziej z Unią Europejską niż USA. Elektoratowi inteligenckiemu przeszkadza też charakterystyczna dla Kaczyńskiego skłonność do samodzielnego, a nie demokratycznego podejmowania decyzji. Jego ideę centralizacji państwa niesłusznie kojarzą często z autorytaryzmem. Silne państwo jest potrzebne i wie o tym także Platforma. Budowanie świadomości propaństwowej przejawiałoby się m.in. w szacunku dla prawa i jego przedstawicieli.

- Od dwudziestu lat obserwujemy także inną prawidłowość w wyborach. Wschodnia Polska opowiada się konsekwentnie za wartościami konserwatywnymi, a zachodniej bliżej do liberałów.

- Na wschodzie Polski mieszkają ludzie mniej zamożni, którzy mogą czuć się bardziej zagrożeni utratą pracy i opieki ze strony państwa. Im odpowiada bardziej Kaczyński. Ważną rolę odgrywa też na wschodzie kraju wyższy czynnik wspólnotowości. Mieszkańcy wsi i małych miast są mniej mobilni i bardziej zamknięci na świat niż ci z zachodniej części Polski. Im bliżej granicy z Zachodem, tym ludzie mają więcej kontaktów z obcokrajowcami. Komorowski, który jest otoczony ludźmi obytymi w świecie, przyciąga ich bardziej niż Kaczyński.

Prof. Henryk Domański

Dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk