„Super Express”: – Kampania wyborcza zdominowana jest w ostatnich dniach sporem światopoglądowym na temat osób LGBT, który wprowadził do niej Andrzej Duda. PiS liczy, że podobnie jak w kampanii do Parlamentu Europejskiego uda się wykorzystać strach części Polaków przed gwałtownymi zmianami obyczajowymi. Rzeczywiście, będzie to równie skuteczne?
Prof. Antoni Dudek: – Podstawowy problem z przekładaniem tego, co działo się w zeszłorocznej kampanii do PE i obecnej prezydenckiej, jest taki, że w obecnych wyborach zwycięzca bierze wszystko. De facto wygrywa ten kandydat, który ma mniejszy elektorat negatywny. Krucjata Andrzeja Dudy przeciwko LGBT może się okazać mało skuteczna w tym kontekście.
– PiS najwyraźniej postanowił na tym etapie postawić na zawalczenie o wyborców Krzysztofa Bosaka, dla których te kwestie są ważne i którzy podzielają ostre stawianie sprawy przez Dudę. Czy uda mu się ich pozyskać?
– PiS na pewno liczy, że wspomniana krucjata okaże się skuteczna w odniesieniu do tych wyborców. Ale tak naprawdę nie wiadomo, jak liczny jest elektorat Bosaka, bo sondaże dają mu od 3 do 8 proc. poparcia. Po drugie nie jest wcale pewne, że jego wyborcy będą się kierować sprawą LGBT, a nie na przykład oceną polityki gospodarczej PiS, wobec której są chyba jeszcze bardziej krytyczni niż PO ze względu na dużo większy liberalizm gospodarczy. Tym bardziej, że musimy pamiętać o jednym.
– O czym?
– Że zeszłoroczne wybory do PE odbywały się w czasie apogeum siły PiS. Od tamtej pory widać wyraźny trend spadkowy. Mimo wygranej w wyborach parlamentarnych jednak dziś PiS jest w innym, gorszym miejscu niż wtedy. Przekładanie schematów z tamtej kampanii, w tym granie na kwestiach światopoglądowych, jest ogromnie ryzykowną zagrywką.
– Inna sprawa, że do tej pory, kiedy ostre spory światopoglądowe się przetaczały przez Polskę, radykalizowały przeciwników PiS, a ten w końcu z kontrowersyjnych zmian się wycofywał i sprawiał wrażenie siły centrowej. Dziś prezydent roli centrysty odegrać nie może, bo sam postawił na radykalizm.
– Nie da się ukryć, że tak wyraziste postawienie sprawy LGBT mu nie pomogło, ale dużo bardziej zaszkodzili tacy członkowie jego sztabu wyborczego jak poseł Czarnek. To, co mówił, to nawet nie jeden, a dwa mosty dalej niż to, co mówił Duda. O ile bowiem prezydent prezentuje mimo wszystko dość zachowawczą postawę, przekonując o konieczności obrony rodziny, to pan Czarnek kwestionował w ogóle sensowność praw człowieka w odniesieniu do osób LGBT. Uchylił ten fragment twarzy PiS, która potwierdzałaby oskarżenia wysuwane przez ostatnie pięć lat pod adresem PiS – że to nie tylko środowisko o cechach autorytarnych lub wręcz faszystowskich. Niewątpliwie więc Dudzie zaszkodził.
– Tak, że ludzie o poglądach umiarkowanych od niego się odsuną?
– Myślę, że nie aż tak. Jednak kwestie obyczajowe koniec końców nie są tymi, które będą w czasie wyborów najważniejsze dla Polaków.
– Czy ta krucjata Dudy przeciwko osobom LGBT, jak ją pan nazwał, nie rozmija się właśnie z nastrojami społecznymi. Ludzi dziś bardziej interesują kwestie zdrowotne i gospodarcze w związku z pandemią koronawirusa i problemami ekonomicznymi?
– No właśnie. Dlatego uważam, że w II turze jednak nie sprawa osób LGBT będzie odgrywać decydującą rolę. Moim zdaniem zdominują ją dwie przeciwstawne emocje. Jedna to ta, która będzie Andrzejowi Dudzie sprzyjała. Ta mianowicie, że to było dla ludzi bardzo dobre pięć lat, żyło im się lepiej niż wcześniej. I może przyszedł kryzys, ale przecież nie przez PiS zawiniony, a rząd radzi sobie z nim nie gorzej, a może nawet lepiej niż inne państwa. A alternatywą jest PO, którą PiS dość skutecznie wielu Polakom obrzydził.
– A ta druga?
– Że PiS to wcielenie zła i mamy go dość. Niech już prezydentem będzie Trzaskowski, który nawet ze swoimi wadami jest dużo lepszy od Dudy. Co więcej, jego odsunięcie do władzy to de facto droga do odsunięcia PiS od władzy.
– Myśli pan, że uda się Trzaskowskiemu wystarczająco dużą liczbę wyborców tym myśleniem zarazić? Bo o ile o tym, co mówi i proponuje Duda wie każdy, kto choć trochę interesuje się polityką. Agenda Trzaskowskiego jest dużo bardziej rozmyta i chyba nikt nie potrafi powiedzieć, o co mu chodzi. Poza pokonaniem Dudy.
– Jemu to rozmycie służy. Najważniejsze, że przebija się jedna rzecz: hasło „mamy dość”. Tak naprawdę to jest jego program, tzn. jego zwycięstwo ma być procesem odsuwania PiS od władzy i wokół tego chce budować swoje poparcie. Tym się doskonale wpisuje w emocje, o których mówiłem. Po 28 czerwca one się ze sobą zderzą. Oczywiście, dziś nie sposób przewidzieć, która z nich zwycięży. Tym bardziej, że należy spodziewać się niezwykle wyrównanej walki o zwycięstwo. O tym, kto je odniesie, zadecyduje bardzo nieliczna grupa wyborców.
Rozmawiał Tomasz Walczak

i
Prof. Dudek: To nie kwestie LGBT zdecydują o wyniku wyborów [WYBORY 2020]
2020-06-17
11:22
Nie da się ukryć, że tak wyraziste postawienie sprawy LGBT nie pomogło prezydentowi, ale dużo bardziej zaszkodzili tacy członkowie jego sztabu wyborczego jak poseł Czarnek. To, co mówił, to nawet nie jeden, a dwa mosty dalej niż to, co mówił Duda - mówi w rozmowie z "Super Expressem" prof. Antoni Dudek z UKSW.