"Super Express": - Chodzą słuchy, że premier zdymisjonuje ministra finansów. Jak pan to ocenia jako ekonomista i jako zwykły obywatel?
Prof. Dariusz Filar: - Minister Rostowski ma ogromny dar radzenia sobie z bieżącymi zadaniami. W posunięciach taktycznych jest bardzo sprawny przez cały okres sprawowania urzędu. Ale za każdym razem dają one efekty krótkookresowe, a ich ceną jest kumulacja małych problemów rozrastających się przez to w problemy duże. Ostatnio spowodowały one konieczność zawieszenia progów ostrożnościowych, które są wymagane przez ustawę. Polsce jest potrzebne zapanowanie nad deficytem finansów publicznych. Roczne deficyty wciąż przekraczają próg 3 proc., które narzuca nam traktat z Maastricht. Polsce potrzebne jest także obniżenie długu publicznego. Niezależnie od tego, kto jeszcze będzie ministrem finansów, będzie stał przed takimi wyzwaniami.
- To, o czym pan mówi, ma swoją ekonomiczną i społeczną cenę...
- Oczywiście. Bo nie jest tak, że można zredukować deficyt i dążyć do obniżenia długu publicznego w taki sposób, żeby to nikogo nie zabolało. Problem z ministrem Rostowskim jest taki, że on stara się - poprzez swoje ruchy taktyczne - nikogo nie dotknąć. Unika konfliktu z dużymi grupami społecznymi. Ale ktoś w końcu będzie musiał się zmierzyć z przywilejami emerytalnymi dużych grup społecznych. Ktoś będzie musiał stanąć przed problemem uszczelnienia podatku VAT, który dotknie istotne grupy po stronie usługodawców.
- W resorcie finansów nie ma ministrów z przypadku. To jest wyższa szkoła jazdy - zazwyczaj są to profesorowie i orientują się we wszystkich niuansach. Chodzi więc tu chyba, ośmielam się postawić taką tezę, nie o kompetencje, ale o charakter człowieka...
- Tak, w rzeczy samej rozchodzi się o filozofię działania w sferze finansów publicznych. Tę stosowaną przez ministra Rostowskiego już poznaliśmy: działanie na krótki dystans - jest wyzwanie, no to reagujemy na określonym polu. Np. przesunięcie do funduszu drogowego części wydatków i w rezultacie uniknięcie pojawienia się tego w krajowej metodologii liczenia długu. Dobrze, chwilowo bariera długu została odsunięta. Ale nie zniknęła. Tego typu zręcznych operacji minister Rostowski wykonał wiele. Ale w tym roku - przy stosunkowo niskim wzroście gospodarczym i niskich dochodach budżetu - okazało się, że takich manewrów nie da się stosować i trzeba rozwiązań zasadniczych. Potrzeba dziś patrzenia nie na krótki dystans, lecz na długi. Jest to charakterystyczne dla profesora Leszka Balcerowicza.
- "Balcerowicz musi wrócić'!" - w tej chwili tysiącom Czytelników gazeta wypadła z dłoni...
- Ja rozumiem, że tak działający minister nie może być popularny społecznie. Ale taka odwaga jest dziś potrzebna.