"Super Express": - Co pan usłyszał na taśmach Belki i Sienkiewicza? To, co cała Polska - że obaj panowie planują wykorzystać NBP do wsparcia dla PO czy tak jak chciałby prezes Belka rozmowę dwóch zatroskanych o losy państwa panów?
Prof. Ćwiąkalski: - Interpretację zostawiłbym politykom. Na pewno jest mowa o budżecie i o pozyskaniu wsparcia NBP.
- Z taśm, które znamy, wynika, że minister Sienkiewicz boi się dojścia PiS do władzy. Chciałby więc jakoś pokazać ludziom, że gospodarka ruszyła, by utrzymać ich przy PO. Marek Belka stwierdza, że da się to zrobić i zaczyna się coś, co wygląda na polityczne targi.
- Ale z drugiej strony Belka mówi, że nie chodzi o gospodarkę, lecz o Polskę. Można to rozumieć dwojako i każdy zrozumie to, jak zechce. Ugrupowanie rządzące będzie to interpretować w ten sposób, że chodziło o dobro państwa, a opozycja, że chodziło o wygranie wyborów.
- A pan jak na to patrzy?
- Na pewno elementem tej dyskusji jest to, żeby PiS nie doszedł do władzy. Nie ma w tym natomiast prywaty w tym sensie, że któryś z nich chce osiągnąć z tego jakąś korzyść osobistą. Ta rozmowa odbywa się jednak w kategoriach myślenia o państwie, a nie indywidualnych zyskach.
- Nawet nie chodzi o korzyści osobiste, ale o to, że jest podejrzenie, jakoby NBP miał być wykorzystany do gry politycznej.
- No tak, ale z drugiej strony, czy zna pan bank centralny, który nie wspierałby rządu w czasach kryzysowych? Ja nie znam. I nie chodzi o wsparcie z czystej sympatii, ale w trudnym momencie dla gospodarki.
- Kryzys polega w tej rozmowie na tym, że ludzie jeszcze nie odczuli ożywienia gospodarczego i trzeba jakoś ich przekonać, że jest w porządku.
- Rozumiem, że mowa była o obligacjach państwowych, które miałby wykupować NBP i w ten sposób pomóc rządowi.
Czytaj: Afera taśmowa. To już koniec rządu Tuska?
- Wszyscy się zastanawiają, czy Marek Belka nie wyszedł ze swojej konstytucyjnej roli, w ten sposób prowadząc tę rozmowę. Wyszedł?
- Zapewne wyszedł, traktując to jako formę przetargu politycznego - ja zrobię to, ale w zamian czegoś oczekuję. Na pewno jeśli chodzi o zmianę ustawy o NBP, która pojawia się w rozmowie, to ekonomiści zgodnie chwalą ten pomysł.
- Wyjście ze swojej roli to zły obyczaj czy po prostu złamanie prawa?
- Nie ma przepisu, który by złamał w czasie tej rozmowy. Proszę też zwrócić uwagę, że mamy w tym wypadku do czynienia z owocami zatrutego drzewa, czyli dowód uzyskany nielegalnie, w którym ktoś mówi coś, co go obciąża. Oczywiście, prokuratura może sprawdzić, czy nie doszło tu do złamania prawa, ale te taśmy nie będą mogły stanowić dowodu w postępowaniu karnym.
- Mówimy tu o odpowiedzialności karnej, a co z odpowiedzialnością konstytucyjną? Czy Markowi Belce grozi Trybunał Stanu?
- Jan Krzysztof Bielecki powiedział jedno słuszne zdanie w tej sprawie - wszystkie te dziewice orleańskie, które twierdzą, że nie byłoby to możliwe, gdyby rządzili, mówią nieprawdę. Tego typu rozmowy zakulisowe toczą się bowiem w każdym kraju.
- Prof. Balcerowicz twierdzi z kolei, że doszło tu do naruszenia konstytucyjnej niezależności NBP.
- Na pewno prezes NBP nie powinien się w ten sposób wypowiadać, natomiast nie uważam, żeby to było przestępstwo. Podlega to ocenie etycznej i politycznej, ale nie widzę podstaw, żeby zarzucać mu popełnienie przestępstwa.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail