Prof. Bogdan Musiał: Rosja pociąga za sznurki

2014-05-13 4:00

Spojrzenie znanego historyka na wydarzenia we wschodniej Ukrainie.

"Super Express": - Jak historyk patrzy na tzw. referenda, jakie zorganizowali separatyści na wschodzie Ukrainy? Czy przypominają one sfałszowane referendum ludowe w Polsce w 1946 roku lub organizowane przez ZSRS w 1939 roku wybory do Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi?

Prof. Bogdan Musiał: - Wyniki plebiscytów we wschodniej Ukainie wyglądają mało wiarygodnie.

- W okręgu ługańskim prawie 96 proc. poparcia dla odłączenia przy 81 proc. frekwencji.

- Są pewne analogie, ale nie do końca. Na Ukrainie referenda organizują ludzie szkoleni przez rosyjski specnaz, ale oficjalnie Rosja nie jest tutaj stroną. ZSRS w 1939 roku najechał Polskę, przejął pełną władzę i zorganizował te wybory.

- Ale w 1946 roku też sami zorganizowaliśmy referendum ludowe, w którym nawoływano, żeby głosować "3 x Tak".

- Sowietów oficjalnie u nas nie było, ale wiadomo, że oni to organizowali. Np. wysyłali ze Związku Sowieckiego specjalistów, a referendum było robione przez polskich kolaborantów Stalina. Rosjanie stali z tyłu i pociągali za sznurki. Teraz jest podobnie. To klasyczne fałszerstwo. Rosja organizuje to zza kulis. Są pewne różnice, ale zasada jest ta sama.

- Oficjalnie Putin wzywał separatystów ze wschodu, żeby przełożyli referendum.

- Trzeba rozróżniać to, co mówi, od tego, co robi. Separatyści realizują scenariusz z Moskwy. To, co zrobiono na Krymie i na wschodzie Ukrainy jest prymitywne. To widać, gdy patrzy się z boku. Ale dla Kremla i dla Putina to jest tylko pretekst dla propagandy, żeby przyłączyć te obwody do Rosji. Putin widzi, że USA i Europa są niezdolne do nałożenia zdecydowanych sankcji.

- Na Zachodzie Rosję długo uważano za kraj zmierzający do demokracji. Teraz dobitnie okazało się, że wszystko jest po staremu, a Kreml realizuje swoje imperialne dążenia.

- Nie do końca. Bardzo wcześnie było wiadomo, że Putinowi nie chodzi o demokrację taką jak na Zachodzie. Ale prymat brały interesy, wielu polityków zachodnich było rusofilsko nastawionych do Putina. Do tego dołączył się bardzo mocny lobbing różnych agentów wpływu, np. Gerharda Schroedera. Niemcy mają też inne podejście do Rosji. Mają kompleks rosyjski i respekt przed Rosją.

- Z czego on wynika?

- Z przegranej wojny. ZSRS pokonał Rzeszę Niemiecką, nie Amerykanie, Francuzi czy Brytyjczycy. To oni zdobyli Berlin, doszli do Łaby, zniszczyli ich przemysł, zgwałcili miliony niemieckich kobiet. Niemcy stracili jedną trzecią terytorium. Ukraina czy Białoruś postrzegane są w Niemczech jako rosyjska strefa wpływów, część składowa tej wielkiej Rosji. Dlatego też brak zdecydowanej reakcji niemieckiej. Funkcjonuje też pogląd, że jeśli Niemcy i Rosja będą współdziałały, to będą mocarstwem nie do ruszenia. To myślenie pojawia się już od początku XX wieku.

Wiadomości Se.pl na Facebooku