"Super Express": - Czesław Kiszczak został skazany za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", za jaki uznano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego. Polscy kombatanci domagają się jego degradacji do stopnia szeregowca.
Prof. Bogdan Musiał: - I słusznie. Czy coś takiego nie powinno jednak być ogłaszane po prostu po wyroku skazującym przestępcę? Automatycznie, jak najszybciej? Przecież logicznie rzecz biorąc, aż się o to prosi. Tyle że zgodnie z prawem musi to być inicjatywa prezydenta lub ministra obrony...
- Z tego co wiem, muszą o tym zdecydować prezydent lub minister Siemoniak.
- Znając, jak by to ująć... Powiedzmy, że dziwny sentyment prezydenta Komorowskiego do wojskowych z czasów PRL, nie spodziewałbym się, żeby taka inicjatywa wyszła od niego. Nie wykluczam jednak, że zdecyduje się na to minister Siemoniak. I mam nadzieję, że jeżeli nie MON, to ten krok wykona nowy prezydent Andrzej Duda. Chciałbym, żeby ta degradacja dotknęła Kiszczaka przed jego śmiercią.
- Dlaczego?
- Nie wymagam tego z zemsty. Chcę tego jako symbolicznego zadośćuczynienia dla jego ofiar. Nigdy nie zasługiwał na honor bycia polskim generałem, a po degradacji powinien utracić prawo do wszystkich przywilejów. Przecież jego działalność wyrządziła tyle szkody ludziom, tylu przez niego straciło życie... Degradacja powinna spotkać też Jaruzelskiego i wszystkich im podobnych, ale Jaruzelski zdążył się pożegnać z tym światem, zanim zapadł wyrok.
- Byłaby to degradacja 26 lat po odzyskaniu niepodległości...
- Tacy ludzie jak Kiszczak czy Jaruzelski w wolnej Polsce w ogóle nie powinni być nazywani generałami. Przepraszam, ale kiedy czytałem publicystów, którzy tak się do nich zwracali, czułem się nieswojo. Kiszczak został generałem tylko dlatego, że tak chcieli jego promotorzy w armii ZSRR. Jego główny promotor nawet tym się publicznie chwalił. Cóż to miało wspólnego z polską armią?