Prof. Bogdan Musiał : IPN pokazuje: naziści to Niemcy

2011-10-29 4:00

O przyczynach wznowienia śledztwa w spraw ie Auschwitz opowiada prof. Bogdan Musiał

"Super Express": - IPN zdecydował się wznowić śledztwo z lat 70. ubiegłego wieku dotyczące działalności obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Dla wielu ludzi jest to duże zaskoczenie.

Prof. Bogdan Musiał: - Wbrew pozorom w tym działaniu jest logika, bo wydaje mi się, że chodzi tu o odpowiedź IPN na niemiecką politykę historyczną. Wszyscy pamiętamy, co się działo jeszcze w tym roku przy okazji procesu Demianiuka, strażnika z niemieckich obozów koncentracyjnych. Nie mówię, że nie jest on winny zarzucanym mu czynom, ale problem jest głębszy. Niemcy pokazali światu, że to oni są tymi, którzy ścigają nazistów. Nazistów, czyli nie Niemców, a szerzej niezdefiniowaną, wielonarodową grupę zbrodniarzy. Iwan Demianiuk jest np. Ukraińcem. Paradoksem tej sytuacji jest to, że w Niemczech po dzień dzisiejszy żyją setki, jeżeli nie tysiące ludzi, którzy byli w równym stopniu odpowiedzialni za te zbrodnie. Ale nikt z niemieckich prokuratorów nie ma zamiaru ich ścigać.

- Czyli śledztwo IPN możemy traktować jako polską reakcję na taką politykę Niemiec?

- Być może. Jeżeli tak, jest to dla mnie bardzo dobre posunięcie ze strony IPN. Bo choć wciąż żyjących zbrodniarzy z Auschwitz jest zapewne jedynie kilkunastu, to przesłuchanie choćby kilku z nich będzie adekwatnym napiętnowaniem. Pokazaniem, że Niemcy ścigają wszystkich innych nazistów, a u siebie zostawiają ich w spokoju.

- Ale czy IPN, wznawiając to śledztwo, nie zużywa swej energii i czasu na sprawę, która i tak dla wszystkich jest jasna?

- Jednym z zadań IPN jest również zdobywanie dokumentów i źródeł, bez których przeprowadzenie badań w przyszłości może być niemożliwe. Poza tym warto podkreślić jeden fakt - do 1989 roku z wiadomych względów politycznych badania zbrodni przeciwko narodowi polskiemu ograniczały się tylko i wyłącznie do czynów niemieckich. Po 1989 roku nastąpił natomiast zwrot w drugą stronę i zaczęto badać głównie zbrodnie systemu komunistycznego, Sowietów i temat zbrodni hitlerowskich zszedł na dalszy plan. Stąd IPN w pierwszych latach swojej działalności tą kwestią zajmował się w znacznie mniejszym stopniu. Teraz najwyraźniej postanowił wrócić do tego tematu i chwała mu za to. Głównie w kontekście coraz bardziej niepokojących kroków podejmowanych przez Niemców w obszarze pamięci historycznej.

- Ale czy Niemcy nie mają prawa do prowadzenia własnej polityki historycznej?

- Jak najbardziej, i robią to od lat w sposób przemyślany. Ale polityka jest polityką! Prawda historyczna bardzo często schodzi na dalszy plan. Niemcom udało się właśnie oddzielić pojęcie nazizmu od Niemiec. Dzisiaj politycznie niepoprawnie jest powiedzieć "zbrodnie niemieckie" - a już np. "polskie obozy koncentracyjne" wciąż są uznawane za prawidłowe nazewnictwo. Chociażby dlatego powinniśmy znów przejąć inicjatywę.

Prof. Bogdan Musiał

Niemiecki historyk. Wykładowca UKSW