Prof. Bogdan Góralczyk: Fides nieco się zapędził

2012-01-20 3:10

Konflikt Brukseli z rządem Węgier komentuje publicysta wykładowca UW prof. Bogdan Góralczyk

"Super Express": - Komisja Europejska wszczęła procedury karne przeciwko rządowi Orbana na Węgrzech. Kolejna histeria Europy czy jest coś na rzeczy?

Prof. Bogdan Góralczyk: - To nie jest histeria, gdyż Orban przeprowadził rewolucję, którą zapowiadał w wyborach. I w tej rewolucji nieco się zapędził. To nie tylko nowa konstytucja, o której wszyscy mówią. To dwa duże pakiety "ustaw organicznych" zmieniających system polityczny w taki sposób, że są powody, by zastanawiać się nad granicami między autokracją a demokracją.

- Dlaczego?

- Ustawy podyktowano i ustawiono pod dyktando jednej osoby, tak że państwo może zostać przejęte przez jedną partię. Jestem obecny na Węgrzech od 35 lat i wiem, że w Polsce nie mamy świadomości, co się tam dzieje. Nałożyły się tam trzy kryzysy: gospodarczy, polityczny i psychologiczny. Ludzie zwrócili się przeciwko sobie, dzieląc na tych z Orbanem i przeciwko. Nie ma stanów pośrednich.

- Podobnie mówiono o Polsce za rządów PiS. Histeria, mówiono o zagrożeniu demokracji. I wszystko okazało się mocno przesadzone...

- Te porównania są kuszące, ale zbyt łatwe. To nie jest kalka, to inne uwarunkowania. Tzw. IV RP była projektem. Orban zaś wprowadził swój projekt w życie i zapisał w prawie. Wszystkie najważniejsze instytucje w państwie zostały obsadzone jego ludźmi.

- Cóż, w Polsce Platforma też rządzi wszystkimi, prócz bodajże jednego urzędu... Może taki już urok demokracji w kraju postkomunistycznym?

- Nie chcę wchodzić w te porównania...

- Wiele z nich narzuca się samo, stąd brak zrozumienia dla reakcji UE. Bruksela sprzeciwiła się na Węgrzech m.in. obniżeniu wieku emerytalnego sędziów i prokuratorów. Polska też zmienia wiek emerytalny. Bruksela wytyka odebranie koncesji opozycyjnej stacji radiowej. W Polsce nie przyznaje się "cyfrowej" koncesji TV Trwam. Może Unia weźmie się i za nas?

- Różnice są jednak gigantyczne. Orban niemal wszędzie wprowadził zapisy o tym, że skład personalny może być zmieniany tylko kwalifikowaną większością głosów. Co więcej, powołał swoich ludzi na 9-, a nawet 12-letnie kadencje! Kluczowa jest też sprawa diaspory węgierskiej. Przyznanie praw wyborczych Polakom na Litwie czy Ukrainie byłoby zgrzytem, ale symbolicznym. U Węgrów jest zupełnie inaczej. Orban prowadzi do konfliktu, podkreślając, że Węgry są tam, gdzie żyją Węgrzy. Czyli także na Słowacji, w Czechach czy Rumunii. Prowadzi to do tarć pomiędzy krajami członkowskimi UE. I Bruksela nie może się tym nie interesować. Nowa ordynacja wprowadza też niespotykany system, w którym ludzie o węgierskich korzeniach, mieszkający w innych krajach, będą mogli utrzymać Orbana u władzy. Nawet jeżeli będą przeciwko niemu mieszkańcy Węgier.

- Wiele osób ma z naciskiem Europy na Węgry podstawowy problem. Wolne społeczeństwo wybrało sobie rząd i premiera. Ten realizuje, co obiecał w wyborach. I teraz ktoś z zewnątrz się temu sprzeciwia.

- To prawda, ale w tych emocjonalnych dyskusjach o Orbanie zapominamy, czym jest UE. A to związek państw o wspólnych wartościach. Wspólnie strzegących tych wartości. I wszyscy członkowie się na to zgodzili.

- To prawda, ale Węgrów może irytować to, że oni jako mały kraj są upominani. Tymczasem gdy Niemcy bądź Francja naruszały inne wspólne uzgodnienia dotyczące budżetów, to uznano, że to wyjątek i nie ma sprawy.

- Zgoda. Dlatego Węgry będą takim papierkiem lakmusowym rozwiązywania sytuacji kryzysowych wewnątrz UE i jej mechanizmów. Kryzys w Unii nie dotyczy tylko tego kraju. Mamy kryzys w Grecji, mamy we Włoszech.

- Z naciskiem na Węgry może mieć problem sama UE. Jeżeli Orban osłabnie, i to pod naciskiem Brukseli, to wielu wyborców pójdzie do jawnie antyunijnego Jobbiku.

- Albo zapanuje totalna anarchia. To jest problem. Dlatego wydarzenia na Węgrzech są ciekawe, ale też smutne, gdyż wielu będzie musiało za to zapłacić.

Prof. Bogdan Góralczyk

Wykładowca UW, wieloletni dyplomata na Węgrzech