"Super Express": W zeszłym roku zarobki prezesów największych polskich spółek wzrosły o 25 proc. Jak pan ocenia tak duże podwyżki w sytuacji spowolnienia gospodarczego?
Prof. Antoni Kamiński: - Bez wątpienia mamy do czynienia z problemem. Warto rozpatrywać go na różnych płaszczyznach. Pierwszy wymiar to kwestia sprawiedliwości społecznej, zbyt dużego rozwarstwienia zarobków. Drugi wymiar dotyczy sprawności menedżerów. Trzecia kwestia to pytanie, czy właściciele mają realną kontrolę nad firmami, w które zainwestowali.
- Zarobki Polaków rosną w tempie zbliżonym do wzrostu inflacji, podczas gdy członkowie zarządów wielkich firm bogacą się o wiele szybciej. Trudno chyba uznać tak duże różnice płac za sprawiedliwe?
- Tak. Jeszcze 30 lat temu w Stanach Zjednoczonych płace zarządców wielkich firm były w rozsądnej relacji do średniej pensji. Od tego czasu dystans pomiędzy tymi wartościami zwiększył się ogromnie. Kontrakty menedżerskie sprawiły, że krocie zarabiają ludzie, którzy doprowadzają zarządzane firmy do bankructwa.
- Uważa pan, że to nie tylko polski problem?
- Dyskusja o wysokości zarobków osób zarządzających wielkimi firmami trwa na całym świecie. Pytanie brzmi, jaki mechanizm faktycznie o nich decyduje. Dotychczas mówiono, że to mechanizm rynkowy. W ostatnim czasie coraz częściej zaczęto wskazywać na relacje między kadrą zarządzającą a członkami rad nadzorczych. O wysokościach zarobków w zarządach decydują rady nadzorcze, ale menedżerowie mają z kolei wpływ na wybór i wynagrodzenie członków rad. Tworzy się więc sytuacja, kiedy ręka ręka myję.
- Wróćmy do Polski. Badania wykazały, że najlepiej zarabiają członkowie zarządów spółek medialnych i finansowych.
- To szczególnie zastanawiające, bo powszechnie wiadomo, że właśnie firmy sektora finansowego są w największym stopniu odpowiedzialne za kryzys. Zwraca uwagę brak przejrzystości tego sektora. Z banków, które bankrutowały, odchodzili menedżerowie z bardzo wysokimi kompensatami. Na pytanie o prawdziwe mechanizmy decydujące o wysokości zarobków nie jest łatwo odpowiedzieć. Nie jestem pewien, czy płace menedżerów są uzależnione od wyników finansowych. Wydaje się, że te bardzo wysokie płace nie mają wcale realnej siły motywacyjnej.
- Z czego wynika więc to, że mimo kiepskiej sytuacji wielkich firm ich prezesi zarabiają coraz więcej?
- Bez wątpienia bardzo istotna jest kwestia kontroli akcjonariuszy, właścicieli spółek nad ich zarządcami. To problem podnoszony od dawna w teorii ekonomii, ale coraz częściej ma bardzo praktyczny wymiar w postaci braku społecznej, właścicielskiej kontroli nad menedżerami. Przypomnijmy sobie przypadek Enronu. Coraz częściej bywa tak, że firmy bankrutują mimo znakomitych notowań na giełdzie. Poważnie trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, by kontrola nad spółkami była realna. Akcjonariusze powinni mieć też wpływ na wysokość wynagrodzeń prezesów.
Prof. Antoni Kamiński
Instytut Studiów Politycznych PAN