Prof. Kamiński, ekspert ds korupcji o sprawie Dubienieckiego: Oczywisty konflikt interesów

2010-09-14 13:45

Sprawę wniosku o ułaskawienie złożoną przez kancelarię Marcina Dubienieckiego u Lecha Kaczyńskiego komentuje prof. Antoni Kamiński: Sprawa zaczęła gdy Lech Kaczyński był już prezydentem i to jest oczywisty konflikt interesów.

"Super Express": - Opisaliśmy sprawę wniosku o ułaskawienie złożonego u prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez kancelarię jego zięcia, adwokata Marcina Dubienieckiego. Od decyzji prezydenta zależał los jednego z jego klientów, który sowicie płacił za usługi.

Prof. Antoni Kamiński: - Sprawa zaczęła się w 2008 r., kiedy Lech Kaczyński był już prezydentem i to jest oczywisty konflikt interesów. Marcin Dubieniecki będzie się zapewne bronił tak, że jako adwokat po prostu ma klienta i prowadzi jego interesy. Że kancelaria nie może uchylać się od wszelkich spraw, które mogą wylądować na biurku prezydenta.

Patrz też: Krzysztof S.: Dubieniecki! Oddaj moje pieniądze!

Szalenie obciążające byłoby to, gdyby okazało się, że obiecywał bądź w jakiś sposób używał swoich wpływów wynikających z bycia zięciem prezydenta. Ogólnie rzecz biorąc, adwokaci powinni jednak unikać spraw, których rozstrzyganie wymaga decyzji kogoś powiązanego z nimi rodzinnie.

- Może problem leży po stronie samej instytucji prawa łaski?

- Prawo łaski powinno być zachowane jako konstrukcja na wyjątkowe okoliczności. W USA funkcjonuje nawet na poziomie gubernatora stanu. Nie ulega jednak wątpliwości, że w Polsce jest nadużywane. Korupcjogenny i prowadzący do nadużyć może być sam brak jawności i nadzoru nad tym uprawnieniem. Wyjściem z sytuacji zmniejszającym to ryzyko mogłyby być odpowiednie regulacje. Np. wprowadzenie obowiązku uzasadniania przez prezydenta bądź jego kancelarię przyczyn, dla których na prawo łaski się zdecydował. Przypomnijmy sobie bowiem zupełnie ewidentną sprawę wiceministra Sobotki z SLD. Prezydent Kwaśniewski ułaskawił swojego kolegę, ale właściwie dlaczego? Do dziś tego nie wiemy. Sytuacja i okoliczności nie uzasadniały takiej decyzji. W bardzo tajemniczych okolicznościach ułaskawiono też gangstera "Słowika" za prezydentury Wałęsy.

- Przy okazji tych i innych ułaskawień pojawiały się dyskusje na temat stosowania prawa łaski. Czy pamięta pan poważne propozycje polityków bądź prawników, by "uszczelnić" system?

- Nie obracam się w kręgach prawników, więc mogło to ujść mojej uwagi. W podobnej kwestii immunitetów poselskich także pojawiały się spory i głosy za lub przeciw, ale nigdy nie doszło do poważnej debaty i propozycji prawnych. Choć niemal wszystkie partie i politycy zarzekali się, że są za ich ograniczeniem. Mamy tu problem stosowania prawa łaski w sposób masowy, a nie w drodze wyjątku. W przypadku takim, jak Marcina Dubienieckiego pojawia się pytanie, czy urzędnicy, którzy w imieniu prezydenta przyglądają się sprawie, potrafią oddzielić osobę głowy państwa od adwokata, który jest jego zięciem. Czy są niezależni...

- A są na tyle niezależni?

- Cóż, w przypadku urzędników w Polsce było z tym do tej pory bardzo źle. Kancelaria Prezydenta to jednak specyficzna struktura. I wiele zależało i zależy w niej od osobowości głowy państwa oraz osób stojących na czele jego administracji.

Prof. Antoni Kamiński

Ekspert ds. korupcji, pracownik naukowy ISP PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International