"Super Express": - Były już ksiądz Jacek Międlar nie został wpuszczony do Wielkiej Brytanii. Podobno chodzi o głoszone przez niego poglądy, które brytyjskie służby uznały za niebezpieczne. To przewrażliwienie?
Prof. Antoni Dudek: - Myślę, że to przewrażliwienie tamtejszych służb, co wcale nie oznacza, że podoba mi się to, co opowiada. Jak na człowieka, który był kapłanem, to daleko odszedł od tego, co naucza Kościół. Oczywiście nie sądzę, żeby jego poglądy były jakimś szczególnym zagrożeniem dla porządku publicznego w Wielkiej Brytanii. Dla mnie to zresztą postać operetkowa. Choć trzeba pamiętać, że o wielu postaciach też tak mówiono, dokąd nie stały się one realnym zagrożeniem.
- Pan Międlar nie reprezentuje wyłącznie siebie, ale pewien nurt myślenia o państwie i polityce, który w Polsce ma swoich wyznawców. Na ile ma ono szansę, by stać się czymś więcej niż operetką?
- Nacjonalizm w tak skrajnej formie, jaką reprezentuje pan Międlar, nie wydaje mi się obecnie zbyt groźny. To pokazują zresztą wyniki kolejnych wyborów, w których ruchy najbardziej skrajne, z ONR na czele, nie mają poparcia społecznego. Tylko raz partia odwołująca się do tej tradycji znalazła się w parlamencie i była to Liga Polskich Rodzin, która po jednej kadencji zniknęła ze sceny politycznej. Są oczywiście narodowcy w ruchu Kukiza, ale zdążyli się już ze sobą pokłócić.
- Co może dać wiatr w żagle skrajnemu nacjonalizmowi?
- Wszystkie ekstremizmy - zarówno prawicowe, jak i lewicowe - mogą zyskać na popularności np. w warunkach kryzysu ekonomicznego. To przerabialiśmy w latach 30. XX w. Obecnie nie widać takiej skali kryzysu, która popchnęłaby miliony ludzi w objęcia ugrupowań skrajnych. Jasne, że w momencie, kiedy przeżywamy kryzys demokracji liberalnej, Unia Europejska ma swoje problemy i dochodzi do tego jeszcze kwestia fali uchodźców napływających do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki, wielu osobom projekty nacjonalistyczne mogą wydać się atrakcyjną odpowiedzią na te turbulencje. Na razie jednak nie przekłada się to na masowy wzrost poparcia dla nich.
- Wydaje się, że to podglebie powinno być dla nacjonalistów wymarzoną sytuacją.
- Jedno na pewno trzeba powiedzieć: te skrajne ruchy są dziś silniejsze niż jeszcze kilka lat temu. Silniejsze nie oznacza jednak, że silne. Przed laty postawiłem tezę, i nadal jej bronię, że PiS, który sam ma w swoim programie elementy nacjonalizmu, jest zaporą przed falą ruchów skrajnie nacjonalistycznych. Póki partia Jarosława Kaczyńskiego będzie zagospodarowywać znaczną część prawicowego elektoratu, tak długo nacjonalizm będzie miał problemy z zaistnieniem.
- PiS nie jest jednak wieczny, do tego rządzi.
- I to jest wielkie pytanie, czy rozczarowani rządami PiS pójdą na lewo czy na prawo. Obecnie jednak naprawdę trudno powiedzieć, kto ich zagospodaruje. Zresztą, aby nacjonalistyczne partie były w stanie porwać tłumy, musiałby wyłonić się z ich szeregów charyzmatyczny lider, a na razie wśród ludzi, którzy odwołują się do tego typu poglądów, próżno takiego lidera szukać.
Zobacz: Rafał Trzaskowski w WIĘC JAK: W polityce rzadko wybiera się kogoś, kogo się uwielbia [WIDEO]