PROFESOR ANTONI DUDEK

i

Autor: Andrzej Lange PROFESOR ANTONI DUDEK

Prof. Antoni Dudek komentuje: Smoleńsk będzie budził emocje przez lata

2017-04-10 22:54

Profesor Antoni Dudek o 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej.

"Super Express": - Błędne naprowadzanie, celowo złe naprowadzanie Tu-154M - to główne tezy wczorajszej konferencji podkomisji smoleńskiej MON. Błędy te doprowadziły do katastrofy. Jednocześnie padły jednak słowa o wybuchach. Czyli mamy wciąż retorykę zamachu czy stopniową zmianę narracji PiS?

Antoni Dudek: - Rzeczywiście hipotezy stawiane od lat przez zespół Antoniego Macierewicza jak dotąd nie znalazły potwierdzenia w prawdzie. Choć przewodniczący komisji dr Wacław Berczyński na konferencji utrzymywał, że wcale z teorii wybuchu komisja się nie wycofuje, jednak twardych dowodów nie przedstawił. Więc został powrót do tego, co wiedzieliśmy od początku, że rosyjscy kontrolerzy nie zachowali się w porządku. Moim zdaniem powinni od początku powiedzieć jasno, że z uwagi na warunki atmosferyczne lotnisko nie nadaje się do lądowania, a samolot należy skierować w inne miejsce. Błąd kontrolerów jest oczywisty. Pytanie jednak, czy ich działanie było celowe. Moim zdaniem nie. Powód błędu był zupełnie inny.

Czytaj: Popiersie Lecha Kaczyńskiego przed siedzibą garnizonu. Pierwsze zdjęcia [GALERIA]

- Jaki?

- Sądzę, że chcieli za wszelką cenę pomóc polskiemu samolotowi wylądować. Bali się, że jeśli Tu-154 M zostanie zmuszony do lądowania w innym miejscu, dojdzie do dyplomatycznego zgrzytu. Natomiast na pewno rząd, odchodząc od teorii zamachu i wybuchów, idzie drogą, którą należało iść od początku.

- Czyli?

- Czyli skupi się na ocenie nieprawidłowości i zaniedbań tuż przed, i przede wszystkim po katastrofie. Bo te zaniedbania po stronie polskiej i rosyjskiej są przecież faktem. Także te ze strony samego ówczesnego premiera, czyli Donalda Tuska. Bo jego błędy realnie miały miejsce. Czy są to błędy pozwalające na postawienie zarzutów karnych? Tu bym dyskutował. Ale w wymiarze odpowiedzialności politycznej oczywiście tak.

- Na czym polegały tamte błędy?

- Było ich wiele. Od niepodjęcia próby oparcia śledztwa o komisję międzynarodową poprzez niezrobienie badań szczątków ofiar po przywiezieniu ich do Polski, co pozwoliłoby uniknąć wielu błędów i pomyłek w identyfikacjach, które miały miejsce na ogromną skalę, po zaniedbania, o których wiemy z relacji akredytowanego przy MAK płk. Edmunda Klicha, który mówił o tym, że Naczelna Prokuratura Wojskowa prowadziła fatalną politykę, że nie miał wsparcia ze strony MSZ, tak samo z Kancelarii Premiera, że służby specjalne się nie popisały. To nie jest przecież polityk PiS, i gdyby Prawo i Sprawiedliwość poszło od początku tym tropem, to moim zdaniem byłoby dużo rozsądniejsze, choćby z punktu widzenia interesu państwa. PiS wolał jednak skupiać się na teorii zamachowej, co jak widzimy po siedmiu latach, jest drogą w ślepą uliczkę. Teraz powoli będzie się pewnie orientował w kierunku odpowiedzialności rządu Tuska. Pytanie, czy po latach będzie to jeszcze skuteczne.

- No właśnie, a dlaczego PiS tak mało uwagi poświęcał kwestii odpowiedzialności rządu Tuska? Przecież to wywołałoby nie mniejsze emocje niż kwestie zamachu?

- Ale w PiS wierzono, że Amerykanie dysponują dowodami, które świadczą o zamachu. Że wystarczy tylko, by doszło do zmiany władzy w Polsce i Waszyngton je udostępni. Władza w Polsce się zmieniła, jest nowa administracja w USA, ale nic nie wskazuje na to, by jakieś dowody zostały państwu polskiemu przekazane. A dlaczego PiS skupił się na zamachu? Z prostej przyczyny, po prostu duża część społeczeństwa wierzy w zamach. Więc Antoni Macierewicz swoją teorię budował przez lata. Teraz ciężko z niej się wycofać. Teoria zamachu zresztą spełniła swoją rolę, dla wielu ludzi była bardziej spektakularna od mówienia o tym, że były jakieś błędy proceduralne, że Donald Tusk ocknął się dopiero wtedy, gdy generał Anodina ogłosiła raport MAK, który za katastrofę w całości obciążał stronę polską. Dopiero wtedy do niego dotarło, że Rosjanie nie grali tu fair. Jednak mówienie o tym byłoby mniej spektakularne niż narracja o zamachu.

- Podczas dzisiejszej konferencji słowa o wybuchu jednak padły. Czyli PiS nie wycofuje się ze swojej narracji?

- Całkiem na pewno się nie wycofa, jednak powoli będą zmieniane akcenty. Zamiast wypowiedzianych swego czasu przez Antoniego Macierewicza słów o rosyjskiej agresji, coraz częściej słyszeć będziemy o rażących błędach proceduralnych. I raczej pójdzie to w tym kierunku. Natomiast teoria o zamachu wynikała z przekonania prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że do zamachu rzeczywiście doszło. Przypomnę, że po słynnym artykule "Rzeczpospolitej" o trotylu na wraku tupolewa prezes mówił o niewyobrażalnej zbrodni. O tym, że jego brat naraził się wielu ludziom w Polsce i za granicą.

- Czy słynne zachowanie polityków PO przy przejęciu władzy nie uprawniało tego typu teorii?

- Ale ja bym też tu nie przesadzał. Faktycznie Bronisław Komorowski mógł poczekać kilka godzin na ostateczne potwierdzenie informacji o śmierci prezydenta. Mógł zachowywać się delikatniej. Ale według konstytucji był drugą osobą w państwie i w chwili śmierci prezydenta stawał się głową państwa. Złamania konstytucji, zamachu stanu na pewno tutaj nie było.

- Czy temat tragedii smoleńskiej przestaje być tematem numer jeden w polskiej debacie publicznej?

- Ooo na pewno przez najbliższe lata nie. Będzie budzić emocje przynajmniej do dziesiątej rocznicy katastrofy, czyli do 2020 roku.