Prof. Andrzej Zybertowicz: - Ta reakcja pokazuje, jak premier ocenia jakość polskiej opinii publicznej oraz dziennikarzy. Najwyraźniej zakłada, iż proste sztuczki narracyjne wystarczą, by obywatele uznali: "Polacy, nic się nie stało". Powierzył min. Sienkiewiczowi i szefom służb wyjaśnienie, jak to się stało, iż zostali oni skompromitowani. Żenada.
- W komentarzach do tej sprawy pojawiały się dotąd dwa główne wątki. Pierwszy to sama treść rozmowy między ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem a prezesem Markiem Belką, a drugi to kto mógł nagrywać te rozmowy, dlaczego tyle czasu czekał z ich ujawnieniem i po co to zrobił. Który z nich pana zdaniem jest bardziej istotny?
- Oczywiście ten pierwszy.
- Dlaczego?
- Bo w tym przypadku możemy interpretować konkrety wiele mówiące o jakości systemu władzy. Odsłonięty został sposób myślenia i działania elity systemu III RP. Wątek: "kto nagrał", oczywiście również jest istotny, ale tu możemy jedynie spekulować. W dodatku brak nam danych, by te spekulacje trzymały się ziemi.
- Zacznijmy więc od treści rozmowy szefa MSW z prezesem NBP. Jak pan ją interpretuje?
- Fakty podane w tej rozmowie można sprawdzać - np. ustalić, co to znaczy, że zagraniczne linie lotnicze są przez polskie władze dotowane pod stołem. Możemy badać wiele rzeczy: zmiany w ustawie o NBP, jak rozwijała się sprawa Amber Gold, funkcjonowanie Polskich Inwestycji Rozwojowych, to, jak prowadzono postępowania skarbowe dotyczące rodziny Sławomira Nowaka.
- Co wynika z takiej analizy?
- Że z punktu widzenia standardów państwa prawa jesteśmy kilkanaście lat wstecz, nie dalej niż w fazie afery Lwa Rywina.
- Ta afera będzie dla Platformy tym, czym afera Rywina była dla SLD?
- Nie wykluczam, ale chodzi mi o coś innego. W roku 2002 pisałem o demokracji jako fasadzie. Inni autorzy w podobnym duchu opisywali kryzys polskiej demokracji, np. Paweł Śpiewak mówił o demokracji jako dekoracji.
- Nic się nie zmieniło od 2002 roku?
- Jakość państwa się pogorszyła . Doktryna współczesnej demokracji zakłada pluralizm instytucji państwa, które wzajemnie się kontrolują i równoważą, z jednej strony chroniąc społeczeństwo przed nadużyciami władzy, a z drugiej zapobiegając monopolizacji wpływów przez którąś z instytucji władzy. Ale Sienkiewicz i Belka ustalają, jak zmanipulować konstytucyjny organ władzy - Radę Polityki Pieniężnej. Wizja demokracji jako fasady znajduje w tych rozmowach pełne potwierdzenie. Z jednej strony jest powielana w podręcznikach szkolnych i przy obchodach ćwierćwiecza wolnej Polski opowieść o tym, jak ładna jest demokracja,
a z drugiej mamy całkiem inny faktyczny mechanizm sprawowania władzy.
- Jak pan patrzy na fakt, że ktoś nagrywał ministra spraw wewnętrznych?
- To potwierdza prawidłowość diagnoz ministra, że państwo istnieje tylko w teorii, że sztandarowy projekt drugiej kadencji Tuska - Polskie Inwestycje Rozwojowe, to "ch.., dupa i kamieni kupa". Sam fakt ujawnienia tych nagrań potwierdza tezy Sienkiewicza o tym, że mamy słabe państwo, które on jako minister współtworzy i które Platforma osłabiała przez ostatnie 7 lat. Belka w tej rozmowie też nie ma wątpliwości co do podłej jakości naszego państwa. Pewne wydaje się to, że służby innych państw posiadają podobne nagrania z Polski i mogą nimi grać podczas ważnych negocjacji.
- A jeśli pan miałby pospekulować, kto nagrywał?
- Rozważyłbym środowiska chcące wzmocnić prezydenta Komorowskiego kosztem Tuska. Są dziennikarze wskazujący Służbę Kontrwywiadu Wojskowego, ponoć wkurzoną odwołaniem gen. Janusza Noska w związku ze sprawą gen. Waldemara Skrzypczaka. Znamienne jest to, iż nikt ze spekulujących nie rozważa możliwości, iż autorem nagrań jest grupa działających na własną rękę patriotycznie nastawionych byłych lub obecnych funkcjonariuszy służb, którzy mają już dość tego, co z Polską robi ekipa PO-PSL.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail