"Super Express": - 25 lat niepodległej Polski i aż 44 proc. Polaków ma pozytywną opinię o PRL, a 46 proc. negatywną. Dlaczego?
Prof. Andrzej Zybertowicz: - Powody są trzy. Pierwszy to niepowiedzenie społeczeństwu, zwłaszcza w pierwszym okresie po 1989 roku, prawdy o PRL. O tym, jak działało państwo policyjne. To pozwoliło zbudować mit zderzający się z transformacją. Do tego nieprzeprowadzenie dekomunizacji i bardzo szczątkowa lustracja spowodowało dziedziczenie tej starej mentalności. Drugim powodem jest zaś rozczarowanie III RP. Wciąż zdarzają się przecież osoby, które powtarzają za swoimi rodzicami czy dziadkami, że za "komuny praca szukała człowieka", a teraz człowiek szuka pracy.
- Brak bezrobocia, obok kolejek, biedy i pustych półek to rzeczywiście najsilniejsze skojarzenia z PRL z tych badań.
- I to nakłada się na bezrobocie obecne, na wysoką emigrację, na słabość wielu instytucji, np. służby zdrowia. Ludzie dostrzegają wzrost poziomu życia, ale takie mity jak PRL nie powstają z obiektywnych porównań, ale ze zderzenia swoich oczekiwań z rzeczywistością. A oczekiwania wobec III RP były w oczywisty sposób dość wysokie i ta je zawiodła. Jest też jednak trzeci mechanizm. Unia Europejska.
Zobacz: Jaruzelscy to patologia. Brudne sekrety pierwszej rodziny PRL
- Dlaczego akurat Unia?
- Wejście Polski do UE reaktywowało w dużych grupach społecznych mentalność postpeerelowską. Wiele, nawet wykształconych, osób mówi: Unia postawiła most, Unia dała pieniądze, Unia to za nas załatwi. Jakby nie rozumieli, że Unia nie jest dobrym wujkiem, który daje prezenty. Nie postrzegają Unii jako przestrzeni do wyzwań, ale jak jakiegoś opiekuna.
- Traktują UE jak władze PRL?
- Gorzej. Traktują jak bezosobowego I sekretarza PZPR. Unia stała się nowym Gierkiem. Nie ma zrozumienia, że to nie są prezenty, ale UE po prostu inwestuje w państwo będące buforem bezpieczeństwa, w rynek zbytu. Pojawiło się tu jakieś zdziecinnienie, powrót do postaw roszczeniowych rodem z PRL. W 2011 roku pamiętam konferencję premiera Tuska na stacji metra, z napisem "300 miliardów z UE". I w wystąpieniu nie nawoływał do innowacji, lepszej organizacji pracy, wzięcia spraw w swoje ręce. Mówił tylko o tym, że jak ludzie zagłosują na PO, to Unia ileś nam da. Zamiast zwalczać mentalność żebraczą, jeszcze ją podtrzymywał jako kulturowe zaplecze jego rządów! Premier Tusk chce podtrzymywać obraz Unii jako takiego mitycznego ciała.
- Ten podział pół na pół utrzymuje się od wielu lat. Podobnie było w badaniach CBOS z 2000 czy 2009 roku. Mamy dwie Polski?
- Socjolog prof. Mirosława Marody mówiła, że mamy nawet trzy Polski. Polska prywatna (zaangażowana w przedsiębiorczość), Polska państwowa (pracująca na etatach) i Polska na rencie (na różnych formach wsparcia, zasiłkach itd.). Moim zdaniem ta charakterystyka jest bardziej trafna niż ta z "dwoma narodami". W środowiskach nastawionych na formę wegetacji bądź żerowanie na instytucjach państwa jest dziedziczenie postaw. Podtrzymują one mentalność traktowania państwa, a teraz Unii Europejskiej jako św. Mikołaja. U wielu pogłębiają to jeszcze te wszystkie tablice przy dworcach i ulicach "sfinansowane ze środków UE". To błąd.